r6 extraction recenzja

Recenzje

19.01.2022 11:00

Rainbow Six: Extraction – recenzja. Tego się nie spodziewałem

Gry
34
0
2
34
0

Rainbow Six: Extraction to najnowszy tytuł ze stajni Ubisoft i pierwszy, który wyszedł w nowym roku. Tym razem operatorzy znani z R6: Siege połączą siły w walce z pozaziemskim zagrożeniem. Czy to w ogóle mogło się udać? 

Nie ukrywam, że nie miałem zbyt wielkich oczekiwań co do Rainbow Six: Extraction. Z pierwszych zapowiedzi wynikało, że tytuł ten niezbyt będzie się różnił od Outbreak i Containment, czyli sezonowych wydarzeń w Siege, co zresztą było wytykane przez fanów, kiedy pierwszy raz Ubisoft zapowiedział tę grę. W pewnym sensie faktycznie tak jest, Ubi znowu zrobiło recykling, ale nie zmienia to faktu…że bawię się świetnie! 

Extraction to spin-off Rainbow Six: Siege, w którym zamiast odbijać zakładników czy rozbrajać bomby, walczy się z Archaikami, którzy przez błyskawicznie rozprzestrzeniający się pasożyt chimery ewoluują w równie szybkim tempie.

rainbow six extraction tryb fabularny
Rainbow Six: Extraction to nie tylko samo strzelanie, ale także nieco fabuły!

Jak już wyżej zostało wspomniane – temat przewinął się w popularnej produkcji Ubi już dwukrotnie, oba eventy zresztą spotkały się z bardzo pozytywnym odbiorem, co zapewne skłoniło studio do stworzenia kompletnie osobnej produkcji, która skupi się wyłącznie na trybie PvE. Jak to wyszło w praktyce? Okazuje się, że naprawdę dobrze!

Sprawdź też: Historia gier Tom Clancy’s Rainbow Six — najważniejsze informacje o kultowej serii taktycznych strzelanek

Rainbow Six: Extraction w pigułce – o co tu chodzi?

Rainbow Six: Extraction to spin-off Rainbow Six: Siege, lecz w odróżnieniu od tamtej popularnej sieciówki Ubisoftu, to ich najnowszy tytuł jest nastawiony wyłącznie na kooperację. Całość dość mocno przypomina Left 4 Dead (do którego zapewne będę się niejednokrotnie odnosił), tylko zamiast paczki czterech osób są trzyosobowe zespoły, które muszą wykonywać konkretne cele na mapie, a przeszkadzać im w tym będą tzw. Archaiki. 

Gracze poruszają się po stosunkowo małych mapach, każdy obszar rozdzielony jest na trzy sekwencje, które zawsze dobierane są losowo, zupełnie jak misje, które musimy wykonać – raz będzie to wyeliminowanie gniazd, kiedy indziej będzie trzeba wyeliminować elitarnych przeciwników, a czasem będzie trzeba przeskanować konkretne miejsce, jednocześnie powstrzymując wciąż nacierające kreatury.

W Rainbow Six: Extraction do dyspozycji gracza jest 18 operatorów, choć na samym początku dostępna jest mniej niż połowa z nich – fani Siege’a będą czuć się, jak w domu, bo powracają takie postacie, jak Ela, Doc, Sledge czy Hibana. Ich umiejętności albo pozostają niezmienione (np. mina grzmot Eli lub ładunki wybuchowe Hibany) albo są zmodyfikowane odpowiednio do nowego stylu rozgrywki (IQ lub Pulse).

Jeśli Twój Operator polegnie lub znajdzie się poza obszarem ewakuacji, to zostanie schwytany przez obcych i będzie trzeba go uratować poprzez ponowne zagranie na danej mapie. Warto dodać, że aby ograniczyć straty, można wycofać się w dowolnym momencie misji, jednak im dalej się zajdzie, tym więcej wpada punktów doświadczenia.

Kolejne poziomy oznaczają polepszenie statystyk, a także dostęp do nowego wyposażenia czy też różnych premii bojowych, aby kolejne potyczki z Archaikami sprawiały dużo mniej kłopotów. Zginąć jest naprawdę łatwo, więc wszystko, co pomaga w przeżyciu, jest tu na wagę złota.

rainbow six extraction rodzaje zombie
W grze występuje kilkanaście rodzajów archaików i każdy w inny sposób da nam w kość | źródło: materiały prasowe

Kosmici atakują, czyli nieco o archaikach 

Warto nieco poświęcić uwagi przyczynie naszych śmierci w Rainbow Six: Extraction, czyli samym Archaikom. Zupełnie, jak we wcześniej wspomnianym Left 4 Dead, czy też nowej grze twórców tego klasyka, czyli Back 4 Blood, kosmici w grze dzielą się na kilkanaście, a konkretniej 13 rodzajów. Najgroźniejszymi i najczęściej występującymi będą  Siewca, Dręczyciel, Znikacz i Nadymacz.

Ten pierwszy jest czymś w rodzaju chodzącej bomby, która eksploduje, kiedy w niego strzelisz lub kiedy ten podejdzie do Ciebie zbyt blisko. Dręczyciel ma bardziej humanoidalną formę, porusza się szybko i potrafi wypuszczać salwy pocisków, które nigdy się nie kończą.Znikacz pełni funkcję supporta w drużynie tych przebrzydłych kreatur i zapewnia im oraz sobie niewidzialność. Nadymacz, to ktoś w rodzaju Smokera z L4D – wybucha i pozostawia po sobie toksyczny gaz.

W kość graczom zapewne da też Apex, który jest w czymś rodzaju nekromanty, przywołujący pozostałe Archaiki do walki z nami. Najciężej będzie z Proteanami, czyli odmianą, która przybrała formę naszych operatorów, wliczając to typowe dla nich zachowanie.

W tym właśnie miejscu pokręcę nosem – nie ze względu na samych kosmitów, a na to, że w Rainbow Six: Extraction zabrakło jakiegoś trybu PvP, gdzie jedna strona wcielałaby się w konkretny rodzaj stwora, a z czasem mogła “się ulepszyć” do poziomu Proteana. Być może Ubisoft z czasem coś takiego zaimplementuje w swojej grze, szczególnie że dość mocno wydłużyłoby to jej żywotność. 

Jeżeli chcesz nieco lepiej przyjrzeć się grze, to koniecznie obejrzyj ten zwiastun:

Czy da się w to grać? Rozgrywka w Rainbow Six: Extraction

Sama mechanika rozgrywki w Rainbow Six: Extraction niewiele różni się od tej znanej z Siege. Ponownie operatorzy będą mogli zabrać ze sobą broń główną, dodatkową, wyposażenie specjalne oraz wyposażenie react – te ostatnie możemy odblokowywać za specjalne punkty w laboratorium. W ich skład wchodzi np. dron zwiadowczy, granat samoprzylepny, czy specjalny zastrzyk zdrowia, dzięki któremu samodzielnie można podnieść się po powaleniu.

Choć ciężko nie zauważyć wielu podobieństw w stosunku do Left 4 Dead, tak jednak głośne bieganie po całej mapie nie będzie zbyt mądrym rozwiązaniem i takim stylem rozgrywki gracz wręcz wprasza się do trumny. Pod tym względem, najnowszemu tytułowi od Ubi bliżej jest, chociażby do niedawno przez nas ocenianego GTFO. Jednak pomimo tej “taktyczności”, sama gra jest naprawdę dynamiczna i ciężko się nudzić. Choć nie wylatują na nas hordy zombie, tak na ekranie wciąż dzieje się naprawdę sporo, szczególnie kiedy wykonujemy poszczególne zadania.

W Rainbow Six: Extraction zdecydowanie warto się skradać i po cichu eksterminować kosmitów. Z niektórymi z nich wręcz należy w ten sposób postąpić, bo nie zabijemy ich w tradycyjny sposób. Jeżeli gramy z obcymi osobami, to w razie czego porozumieć można się na dwa sposoby – voice chat oraz koło szybkich poleceń, także na dobrą sprawę nie trzeba się obawiać, że jakiś losowy człowiek kompletnie zniszczy nam rozgrywkę. 

Im w końcu też zależy na współpracy, bo samodzielnie ciężko tu coś zwojować i trzymanie się w grupie jest jednym z najistotniejszych elementów przeżycia. Takie wspólne skradanie zresztą tylko mocno pogłębia immersyjność tego tytułu, pozwala to faktycznie poczuć niebezpieczeństwo, które się na nas czai.

Ogólnie klimat to jedna z najmocniejszych stron tej produkcji i w końcu naprawdę poczułem się, że inwazja obcych, to nie jest jakieś tam byle co. Właśnie tego brakowało mi chociażby w zeszłorocznym Back 4 Blood. GTFO pomimo swojego survivalowego klimatu też w mojej opinii nie dowozi pod tym względem. 

Po krótkim samouczku możemy już ruszać w bój!

Sprawdź też: Call of Duty: Modern Warfare 2 – data premiery, cena, informacje

Prawdopodobnie to uczucie w Rainbow Six: Extraction potęgowane jest tym, że mapy nie tylko są mniejszych rozmiarów, ale też są dość klaustrofobiczne – sporo “pojedynków” odbywa się w wąskich przestrzeniach, gdzie próżno szukać ucieczki. No i sam sposób poruszania się operatorów wcale w tym nie pomaga. Postacie chodzą ociężale i ślamazarnie. Nic dziwnego, wszakże noszą ze sobą cały ten ekwipunek.

No i trzeba też pamiętać o innej kwestii – powinniśmy dbać o swoje życie nie tylko z tego względu, że zginąć jest bardzo łatwo, ale też dlatego, że jeżeli stracimy go zbyt wiele, to po uruchomieniu kolejnej mapy nie będziemy mogli grać danym operatorem, dopóki nie odzyska on nieco sił. Pełna regeneracja powinna zająć kilka rozgrywek, ale całe szczęście te są stosunkowo krótkie – jedną lokację robi się około 10-15 minut.

Z tego też względu z wielką chęcią rozpoczynałem coraz to kolejne rundy, nawet jeżeli całość jest nieco wtórna – pomimo nieco ‘wolniejszego” stylu rozgrywki, mija szybko i każdy mecz jest innym doświadczeniem – szczególnie kiedy gra się ze znajomymi, wtedy Rainbow Six: Extraction nabiera najwięcej rumieńców. 

rainbow six extraction kooperacja
Kooperacja to klucz do przetrwania | źródło: materiały prasowe

Co do kumpli – to dostajemy na start specjalne tokeny “Buddy Pass”, dzięki którym dwójka naszych zaufanych towarzyszy, może spróbować swoich sił w grze przez dwa tygodnie! Dość podobny system do It Takes Two lub A Way Out z wyjątkiem, że w tych produkcjach możliwość ta jest wieczysta.

Miód na oczy i małe problemy techniczne

Na pewno można pochwalić oprawę graficzną tego tytułu, bo zaliczyła naprawdę niezły lifting w stosunku do Rainbow Six:Siege. To dalej nie jest jakiś fenomenalny poziom, który powoduje opady szczęki, ale na pewno jest po prostu dobrze! Wylewający się wszędzie mrok robi wrażenie, a modele są bardzo szczegółowe i np. każdego z odmieńców idzie bardzo łatwo rozróżnić. Bardzo pomocne okazują się tu kolory, których nie ma zbyt wiele, ale przez to, że są natężone sporą dawką saturacji, to identyfikacja poszczególnych elementów i kosmitów jest niezwykle łatwa. 

Pod samym względem technicznym, to nie napotkałem się na jakieś większe bugi, które uniemożliwiałyby rozgrywkę – jedyne co mi przychodzi na myśl, to w momencie, kiedy podnosi się jakiegoś gracza, to czasami gra jakby tego nie rejestruje i trzeba tę czynność powtórzyć.

Pokręcić mogę nosem także na sterowanie, a konkretniej na asystę celowania, która wydaje się, jakby nie istniała – w przypadku takiego tytułu, gdzie istotna jest precyzja, to jednak dość ważna sprawa. Mimo wszystko samo strzelanie i tak jest przyjemne, a na pewno lepsze, niż we wcześniej wspomnianym Back 4 Blood

Interfejs w Rainbow Six: Extraction jest prosty i przejrzysty. Nie mogę nic mu zarzucić – wszystko jest czytelne i jasne dla użytkownika, a ogrom wskazówek i porad dosłownie prowadzi gracza za rączkę. Sam tutorial uczy największych podstaw gry, choć osobiście powinien zostać rozbudowany o kilka sekcji, gdzie przedstawione są inne cele oraz rodzaje archaików.

W grze niejednokrotnie przyjdzie nam nosić towarzyszy na plecach…

Sprawdź też: Premiery gier 2022 – w które będzie warto zagrać? (PC, PS4, PS5, Xbox, Switch)

Podsumowanie – idealny mix R6: Siege i L4D

Rainbow SIx: Extraction to przede wszystkim jeden wielki fun z rozgrywki. Nie miałem żadnych oczekiwań wobec tego tytułu, a wręcz były one nieco zaniżone ze względu na doświadczenie z eventami w R6: Siege. Ostatecznie otrzymujemy kawał solidnej gry, która świetnie balansuje pomiędzy taktycznym shooterem a survivalem i na dodatek cechuje się znakomitym klimatem. Faktycznie brakuje nieco trybu PvP, który miejmy nadzieje, pojawi się w przyszłości, ale mimo wszystko ze względu na krótkie i ciągle inne mecze, jest to tytuł, do którego chce się wracać.

Mocno trzymam kciuki za dalszy rozwój, ale patrząc na to, jak wspierany jest “oryginał”, to raczej nie mam czego się obawiać.
Jeżeli lubicie klimaty Left 4 Dead czy Dead by Daylight, to koniecznie sięgnijcie po tę produkcję! 

rainbow six extraction recenzja
Osti także świetnei się bawi przy nowym R6 🙂

Rainbow Six: Extraction okiem Ostiego

Pod wieloma względami jestem pod ogromnym wrażeniem tego, co Ubisoft zrobił z Rainbow Six: Siege. Z kolejnej próby urwania CS:GO kilku graczy otrzymaliśmy rewelacyjną sieciową strzelankę, wyposażoną w intensywną (ale też taktyczną!) akcję, długi okres wsparcia i aktywną społeczność. Gra posiada wiele cech pożyczonych od konkurencji (destrukcja otoczenia, operatorzy z unikalnymi umiejętnościami), ale łączy je w proporcjach wręcz idealnych. 

Tym bardziej żałuję, że Ubi nie zdecydowało się dodać do Siege’a porządnej kampanii dla jednego gracza albo bardziej rozbudowanych trybów PvE. Rozumiem, że strzelanie do innych graczy z reguły przyciąga na dłużej, ale jednak osobiście preferuję zabawę przy rozwalaniu botów – solo lub w kooperacji. I tutaj, niczym grom z jasnego nieba pojawia się Tom Clancy’s Rainbow Six Extraction

Sprawdź też: Największe premiery gier na styczeń 2022 – co dobrego w nowym roku? (PC, PlayStation, Xbox, Switch)

Idea nowej produkcji Ubisoftu jest w gruncie rzeczy dość bezczelna – “weź całego Siege’a, przerób go na PvE z zombiakami i voilà!”. Niestety z tego też powodu już sama zapowiedź Rainbow Six Extraction spotkała się z mieszanymi reakcjami społeczności, która uznała, że nowy tytuł powinien stanowić DLC do już istniejącej gry. Z jednej strony trudno się z tymi argumentami nie zgodzić, z drugiej jednak… nie mam czasu na takie dyskusje, bo nie mogę się od Extraction oderwać! 

Choć recykling pomysłów i assetów (który staje się powoli cechą charakterystyczną Ubisoftu) wchodzi tutaj na wyższy level, nie można zarzucić nowej produkcji jakości. Fenomenalny gameplay z Rainbow Six: Siege sprawdza się doskonale w tej kooperacyjnej, skradankowo-kooperacyjnej formie. Ostatnio w redakcji testowaliśmy wspólnie kilka podobnych produkcji, m.in. GTFO, Back 4 Blood czy Aliens: Fireteam EliteExtraction rozkłada je wszystkie na łopatki – zarówno dopracowaniem zasad rozgrywki, balansem oraz czystą radochą płynącą z grania. Polecam! 

A jeśli Tom Clancy’s Rainbow Six Extraction jednak Cię nie przekonuje, sprawdź inne nasze testy: GTFO – pierwsze wrażenia z rozgrywki. Jest STRASZNIE oraz Back 4 Blood – recenzja. Duchowy spadkobierca Left 4 Dead?

Podsumowanie:
Rainbow Six: Extraction to niezwykle miłe zaskoczenie i to już na samym początku roku. Nowe R6 to przede wszystkim świetny klimat oraz satysfakcjonujący i wciągający gameplay. Nieco boli brak trybu PvP, ale nawet bez niego zabawa jest przednia. Ubi udało się wyciągnąć to, co najlepsze ze Siege i celująco wpasowało te elementy w coś survivalowego. Jeżeli lubicie gry typu L4D czy Dead by Daylight, to zdecydowanie tytuł dla was!

OCENA: 8/10

Kopię gry Rainbow Six: Extraction na PS5 otrzymaliśmy do recenzji od firmy Ubisoft

34
0

Podziel się:

Komentarze (2)

Ja to samo,przy tej gierce bawię się świetnie chodź nie byłem do końca przekonany.Super sprawa taki cool,wciąga jak bagno każda kolejna rozgrywka,odblokowanie kolejnych poziomów,a dodatkowy smaczek to ranni operatorzy z których nie idzie korzystać przez jakiś czas,bądź nawet moga zaginąć porwani przez obcych,trzeba potem go odzyskać.super emocje,idę spać,a jutro back to war with Alien xddd pozdrawiam

Jak dla mnie jest świetnie. Cieszę się, że nie dałem się zwieść wszechobecnym hejterom w internecie i sam spróbowałem gry.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *