FIFA 23, po raz pierwszy w historii, zabiera nas tak głęboko w świat kobiecej piłki nożnej. Co jeszcze przynosi ostatnia wersja? Zmiany warte są chwili uwagi.
Gry piłkarskie ukazują się na rynku każdego roku. O ile eFootball (dawniej Pro Evolution Soccer) przeszedł na inną formę dystrybucji, tak serie FIFA czy Football Manager nadal trzymają się tych samych, sprawdzonych rozwiązań. Z tego powodu, jak co roku, w nasze ręce trafiła najnowsza odsłona najpopularniejszej gry piłkarskiej – FIFA 23. Tegoroczna edycja już na starcie ma swoje miejsce w historii serii, ponieważ to właśnie ona ją kończy. Choć może trudno w to uwierzyć, FIFA 23 to ostatnia gra, jaką otrzymujemy pod tą marką. W przyszłym roku zagramy już w EA SPORTS FC, którą producenci przygotują wraz z ponad 300 licencjonowanymi partnerami.
Największa zmiana w porównaniu do poprzednich edycji widoczna jest już na pierwszy rzut oka, gdy tylko spojrzymy na okładkę gry. Spoglądają z niej na nas Kylian Mbappe oraz Sam Kerr, jedna z największych gwiazd kobiecej piłki nożnej, zawodniczka Chelsea Londyn. Oznacza to, że w najnowszej odsłonie gry zagramy również paniami. W jaki sposób przedstawione zostaną różnice między damskim a męskim futbolem? Czy możliwość gry kobietami przyniesie rewolucję, a może pozostanie wyłącznie ciekawostką? Między innymi to postarałem się sprawdzić podczas pierwszych kilku chwil w grze.
Sprawdź też: The Last of Us Part I – recenzja gry. (Nie)potrzebny remaster?
FIFA 23 to coś więcej niż odgrzewany kotlet
Choć od momentu premiery konsoli Sony PlayStation 5 minęło już sporo czasu, jej dostępność nadal nie jest najlepsza. Kiedy dodamy do tego ostatnie podwyżki cen, okaże się, że będzie to platforma mniej popularna od poprzedniej generacji jeszcze przez dłuższą chwilę. Właśnie z tego powodu zdecydowałem się na ogranie FIFY 23 na starej, poczciwej PlayStation 4. Cóż, to wciąż najpopularniejsza konsola wśród graczy, dlatego moje wrażenia powinny być najbliższe temu, co odczuwa większość.
Przy okazji chciałbym rozwiać jedną z obaw, które zapewne urodziły się w głowach posiadaczy konsol poprzedniej generacji. FIFA 23 zdecydowanie nie jest odgrzewanym kotletem i kropka. Już teraz mogę napisać, że gra mi się w nią zdecydowanie przyjemniej niż w poprzedniczkę. Dlaczego tak? Wystarczy zagrać pierwszych kilka meczów, by przekonać się, że gra stała się zdecydowanie bardziej dojrzała i dopracowana. Coś, co w poprzedniej części irytowało, teraz zdaje się jakby mniej zauważalne. A przecież wciąż mówimy o wersji na poprzednią generację konsol, ze zdecydowanie skromniejszymi możliwościami.
Owszem to wciąż gra wybitnie rozrywkowa i mam wrażenie, że to dobrze. Gdyby ktoś oczekiwał od serii FIFA, że nagle skręci w kierunku gier symulacyjnych, srodze się zawiedzie. FIFA 23 to wciąż gra typowo zręcznościowa, której daleko od realizmu. Mam jednak coraz mocniejsze wrażenie, że właśnie tak powinno być. Granie w tego typu gry ma przede wszystkim sprawiać przyjemność. Tu znajdziemy jej pod dostatkiem.
Kobiety przejmują boisko
Dyskusja o dysproporcjach między światami męskiego i kobiecego futbolu toczy się od wielu lat. Nie mam jednak zamiaru odnosić się do niej w tym materiale – to nie ten czas i nie to miejsce. Skupmy się na tym, że w końcu możemy zagrać damskimi drużynami i poprowadzić panie do sukcesów na wirtualnej murawie. W tym celu otrzymujemy dodatkowe tryby gry, analogiczne do męskich. I tak obok meczu towarzyskiego mężczyzn mamy mecz towarzyski kobiet itd.
O ile w trybie Volta już od początku jego istnienia można grać składami mieszanymi, tak w dojrzałej FIFIE nie ma miejsca na takie eksperymenty. Futbol męski to futbol męski, a futbol kobiecy to futbol kobiecy, bez punktów stycznych. Nie można grać męskimi składami przeciwko kobiecym i porównywać statystyk, co skądinąd byłoby bez sensu.
Na pierwszy rzut oka, po kilku meczach rozegranych damskimi drużynami, trudno doszukać się większych różnic między graniem kobietami a mężczyznami. Piłkarze i piłkarki o podobnych statystykach na boisku zachowują się analogicznie. Nie ma zatem żadnego problemu, by filigranową zawodniczką potężnie kropnąć z rzutu wolnego, zupełnie tak, jakby do piłki podszedł Roberto Carlos czy Juninho Pernambucano.
Czy to problem? Moim zdaniem wcale nie. Brak większych różnic wcale nie przeszkadza w grze, a wręcz przeciwnie. Ta sama fizyka zachęca, by urozmaicić sobie grę i sięgnąć również po drużyny kobiece. Z całą pewnością wpłynie to pozytywnie na popularyzację kobiecego futbolu, z czego tylko i wyłącznie można się cieszyć.
Gra FIFA 23 może sprawić, że zainteresowanie piłką nożną kobiet zauważalnie wzrośnie, a zapewne właśnie taki był cel przyświecający dodaniu drużyn złożonych z pań.
Słowa uznania należą się EA SPORTS za bardzo dokładne odwzorowanie twarzy popularnych piłkarek. Bez trudu rozpoznałem na prawdziwych zdjęciach te zawodniczki, którymi wcześniej grałem. Owszem, kobiece tryby z pewnością nie będą tymi wiodącymi, jednak stanowią miłą odmianę, którą muszę ocenić bardzo pozytywnie.
Grafika (w końcu) odczuwalnie lepsza
W recenzjach poprzednich części serii FIFA mocno narzekałem na oprawę graficzną. Ledwie dostrzegalne zmiany rok do roku sprawiały, że zastanawiałem się, czy kiedykolwiek uda się coś poprawić w tym aspekcie również na konsolach starszej generacji. FIFA 23 udowodniła, że może być zdecydowanie lepiej, niż było w poprzednich latach.
Różnice, w mojej opinii, widać gołym okiem zwłaszcza po twarzach piłkarzy, którym zdecydowanie bliżej do realizmu niż w poprzednich częściach. Widać również pieczołowicie odwzorowane modele butów czy piłek. Stadiony również prezentują się bardzo dobrze, co tylko zachęca do rozegrania jeszcze jednego meczu. Choć w dalszym ciągu nie jest to szczyt możliwości, nawet jak na konsole poprzedniej generacji, postęp względem gry FIFA 22 jest zauważalny, za co producentom należą się pochwały.
FIFA 23: graj jeszcze lepiej
Zmian względem części, która ukazała się w 2021 roku, jest sporo więcej. Oprócz dwóch lig kobiecych pojawiła się możliwość rozgrywki międzyplatformowej, udoskonalony został tryb Ultimate Team (nowy, bardziej intuicyjny model obliczania chemii między zawodnikami), a usprawnienia w fizyce gry istotnie sprawiają, że gra się lepiej. Ja szczególną uwagę zwróciłem na sposób wykonywania stałych fragmentów gry. Mam wrażenie, że dzięki wprowadzonym innowacjom jestem w stanie dużo lepiej zrozumieć ten aspekt gry niż w poprzednich częściach.
Na uwagę zasługuje również możliwość gry w dwóch mundialach – dostępne są zarówno męskie, jak i kobiece mistrzostwa świata. Ze wszystkich nowości warto jednak przyjrzeć się dłużej temu, co oferuje nowe centrum treningowe. To zupełnie przemodelowany moduł treningowy, przeznaczony dla nowych i średniozaawansowanych graczy. Można w nim zapoznać się z podstawami gry, a po dłuższej chwili autentycznie zacząć grać lepiej. Chwila poświęconego czasu zaowocuje tym, że przestaniemy ograniczać się do podstawowego sterowania, sięgając po bardziej wysublimowane elementy na czele ze sztuczkami technicznymi czy podkręconymi strzałami.
HyperMotion2: nowa jakość animacji, jednak nie dla wszystkich
Jako że grałem na konsoli PlayStation 4, nie mogłem osobiście sprawdzić możliwości, jakie niesie za sobą technologia HyperMotion2. Dzięki niej animacje ruchu piłkarzy mają wyglądać jeszcze lepiej niż w poprzedniej części. Co istotne, odrębne efekty zostały przygotowane dla mężczyzn i kobiet, dlatego można spodziewać się, że na konsolach PlayStation 5, Xbox Series S, Xbox Series X, a także w usłudze Stadia, różnica w animacjach między piłkarzami a piłkarkami będzie zdecydowanie większa niż na starszych urządzeniach.
Jeśli macie do dyspozycji taką konsolę i już graliście w najnowszą odsłonę serii FIFA, podzielcie się opiniami w komentarzach. Dzięki temu materiał otrzyma cenne uzupełnienie.
Czy warto kupić grę FIFA 23?
Cyklicznie wydawane gry mają to do siebie, że co roku kupujemy nową część. Czy jednak FIFA 23 zasługuje na to, by wydać na nią ciężko zarobione pieniądze? W mojej opinii tak. Choć na pierwszy rzut oka lista zmian nie imponuje, w rzeczywistości okazuje się, że gra się zdecydowanie przyjemniej niż w poprzedniczkę. Już teraz jestem pewien, że spędzę w niej więcej czasu, niż poświęciłem na FIFĘ 22.
Ostatnia część serii FIFA wydaje się jedną z najciekawszych w ostatnich latach, dlatego myślę, że warto po nią sięgnąć. W ostateczności zawsze miło mieć na półce ostatnią z części serii, która ukazywała się regularnie od 1993 roku.
Sprawdź też: Cult of the Lamb – recenzja gry. Ku czci Barana! Mojego pana!