recenzja paper mario

Recenzje

10.06.2024 10:03

Paper Mario: The Thousand-Year Door – recenzja gry

Gry
4
0
0
4
0

Paper Mario: The Thousand-Year Door to kolejny remake ze stajni Nintendo. Wydana dwie dekady temu odsłona z papierowym hydraulikiem spotkała się z wielkim uznaniem wśród graczy. Czy odświeżona wersja trzyma należyty poziom? Sprawdźmy!

Wprawdzie w oryginał nie było mi dane zagrać zaraz po premierze, ale kilka lat temu z ciekawości zabrałem się za ten tytuł. Bawiłem się świetnie, choć było czuć już na niej ząb czasu. Dlatego mocno ucieszyłem się na wieść, iż powstaje remake tejże urokliwej produkcjI! Ta w końcu wyszła, a ja przyjrzę się temu, jak twórcy zdołali zachować charakterystyczny humor i styl serii, jednocześnie podnosząc poprzeczkę zarówno pod względem graficznym, jak i narracyjnym. Czy Paper Mario: The Thousand-Year Door zdołał przekroczyć oczekiwania długoletnich fanów i przyciągnąć nowe pokolenia graczy?

-75%
Kody rabatowe Morele Najlepsze promocje w jednym miejscu

Paper Mario: The Thousand-Year Door – przeżyjmy to jeszcze raz! 

Paper Mario: The Thousand-Year Door zabiera nas w podróż sentymentalną z powiewem świeżości! Ta odsłona to odświeżona wariacja na temat RPG-owego hitu z 2004 roku, który zdobył serca graczy na konsoli Nintendo GameCube. Wszystko tu wygląda, jakby wyskoczyło prosto z kolorowej książki do wycinania – od postaci po pełne detali tła.

Tym razem nasz wąsaty bohater, Mario, dostaje tajemniczą mapę skarbów od księżniczki Peach. Ale zanim zdąży się zorientować, Peach znika, schwytana przez enigmatycznych X-Nautów! Mario, nie tracąc ani chwili, pakuje swój czerwony kombinezon i rusza do akcji. Jego ekscytująca eskapada zaczyna się w zaułkach portowego miasta Rogueport, które staje się jego bazą w poszukiwaniu siedmiu Kryształowych Gwiazd. Te błyskotki to klucz do legendarnych Tysiącletnich Drzwi, za którymi kryje się coś więcej niż tylko kolejny skarb. Czy Mario sprosta zadaniu? Pakujcie swoje plecaki, przygoda wzywa!

grafika w paper mario the thousand year door
Artstyle w Papierowym Mario zachwyca! | źródło: screenshot z gry

Tak mniej więcej prezentuje się historia gry, której przejście zająć może solidne 30 godzin — przy czym liczba ta może się wydłużyć, gdyż twórcy nie prowadzą nas za rękę na każdym kroku. To całkiem sporo jak na dzisiejsze czasy, ale niech nikogo nie zwiedzie oczekiwanie na jakąś rewolucyjną zmianę formuły. 

Historia gry została klarownie podzielona na rozdziały, a nasze główne zadanie — zgromadzenie błyszczących artefaktów, które otworzą te owiane tajemnicą drzwi — toczy się bez zaskoczeń. Jednak mimo swojej struktury, opowieść w Paper Mario: The Thousand-Year Door nie traci na świeżości. To kolejna odsłona od Nintendo, która udowadnia, że niektóre gry naprawdę dobrze się starzeją i potrafią dostarczyć mnóstwo zabawy nawet po latach.

Odświeżona i ulepszona rozgrywka, która sprawia radochę

W Paper Mario: The Thousand-Year Door główne filary rozgrywki to eksploracja i walka. Podczas eksploracji gracze mają okazję przemierzać rozległy świat, który rozciąga się wokół miasta Rogueport — naszej centralnej bazy. Pomimo dwuwymiarowej papierowej postaci Mario, całość rozgrywa się w dynamicznym, trójwymiarowym świecie, gdzie interakcje z postaciami i elementami otoczenia są na porządku dziennym.

Sprawdź też: Super Mario Bros. Wonder – recenzja gry. Jakie to cudne! 

Zagadki, które napotykamy podczas eksploracji, to prawdziwa perła w koronie tej gry. Są one nie tylko różnorodne, ale i wymagające, często zmuszają gracza do kreatywnego myślenia i wykorzystywania nowych umiejętności zarówno Mario, jak i jego towarzyszy. Wiele z tych łamigłówek bawi się koncepcją „papierowości” świata, elegancko wplatając ją w rozwiązania zadań zarówno w dwóch, jak i trzech wymiarach.

Jednak nie wszystko jest tak różowe, gdy przychodzi do eksploracji. Niektórych może irytować fakt, że backtracking w tej produkcji jest nieunikniony. Twórcy zmuszają graczy do przemierzania tych samych korytarzy i sal wielokrotnie, co może nużyć. Dodatkowo brak minimapy, szczególnie w bardziej skomplikowanych dungeonach jak Wielkie Drzewo, utrudnia orientację i może dodatkowo frustrować, utrudniając płynne przemieszczanie się po grze.

Walka – największa atrakcja remake’u! 

Eksploracja, eksploracją, ale to system walki przeszedł największą metamorfozę, stając się główną atrakcją gry. Choć wielu graczy mogło już zapoznać się z tym mechanizmem w 2004 roku, nowe pokolenie fanów Nintendo z pewnością zostanie mile zaskoczone. Walka jest turowa, ale każdy ruch wymaga więcej niż tylko wyboru opcji z menu – trzeba wykazać zręczność w naciskaniu przycisków lub operowaniu analogami w kluczowych momentach, by zadać ciosy lub obronić się przed atakami przeciwników.

Wszystkie walki rozgrywają się na teatralnej scenie, a w ich trakcie udział bierze także… publika! Widownia może zarówno pomagać, jak i przeszkadzać, a to dodaje element nieprzewidywalności. To innowacyjne podejście do interakcji w trakcie pojedynków, które już w oryginalnej wersji gry zdobyło uznanie graczy.

Co więcej, gracze mogą tworzyć różnorodne drużyny, co zapewnia dodatkową warstwę taktyczną. Od samego początku Mario towarzyszy Goombella, ale z czasem dołączają do niego nowi bohaterowie jak Koops czy Yoshi, każdy z unikalnymi umiejętnościami wykorzystywanymi zarówno w walce, jak i przy rozwiązywaniu łamigłówek. 

Całokształt łączy prostotę systemów z innowacyjnymi rozwiązaniami, które dodają gry smaku. Mieszanka eksploracji, walk i łamigłówek, mimo pewnych niedogodności, oferuje graczom bogate i satysfakcjonujące doświadczenie na każdym etapie gry. Te elementy, choć czasem mogą sprawiać wrażenie frustrujących, w znaczący sposób wzbogacają całą rozgrywkę, utrzymując zainteresowanie i zaangażowanie aż do samego końca przygody.

Przepiękna “bajka”  dla każdego

Jak sugeruje tytuł, świat w Paper Mario: The Thousand-Year Door zbudowany jest z papierowych wycinanek, a to troszkę kojarzy mi się…z bajkami dla młodszych. Płaskie, papierowe struktury zachodzą na siebie, tworząc wielowarstwowe plany, po których gracz może się swobodnie przemieszczać. Niektóre z tych płaszczyzn łączą się, formując trójwymiarowe obiekty, takie jak budynki, które elegancko się składają i rozkładają podczas interakcji.

Świat gry, mimo swojej papierowej konstrukcji, zachowuje niesamowitą spójność i świadomość własnej unikalnej estetyki. Obejmuje to zarówno łamigłówki wykorzystujące przestrzeń, jak i drobne wizualne żarty, które potrafią wywołać uśmiech, na przykład gdy postacie „ukrywają się” pod płaskim, sześciennym blokiem.

Sprawdź też: Princess Peach: Showtime! Recenzja gry o ukochanej Mario

Wizualna strona gry, z jej żywą paletą barw, tworzy efekt, który ciężko jest porównać z czymkolwiek innym w świecie gier wideo. Mój jedyny problem dotyczył platformowych sekwencji, podczas których na mniejszym ekranie Switch Lite czasami trudno było ocenić głębię przestrzeni.

Warstwa audio w grze również stoi na wysokim poziomie. Muzyka, charakterystyczna dla różnych regionów i postaci, doskonale buduje atmosferę, a niektóre utwory na długo zapadają w pamięć. Fani oryginału z pewnością docenią także opcję włączenia klasycznego, niezremasterowanego soundtracku z czasów GameCube’a.

Houston…mamy (techniczny) problem?

fabuła w paper mario the thousand year door
Po drodze spotykamy różne, barwne postaci | źródło: screenshot z gry

Niestety, nie wszystko jest takie kolorowe. Odświeżone Paper Mario: The Thousand-Year Door posiada ograniczenie do… 30 klatek na sekundę. Ta decyzja developerów jest niezwykle zaskakująca, biorąc pod uwagę, że oryginał sprzed dwóch dekad chodził w płynnc 60 FPS. Choć decyzja ta może budzić zdziwienie, warto zauważyć, że natura tej gry nie wymaga ekstremalnej dynamiki. Ze względu na turowy styl walki, spokojne eksplorowanie lokacji i brak intensywnych akcji, niższa liczba klatek nie wpływa znacząco na ogólne wrażenia z rozgrywki.

Mimo braku rewolucyjnych zmian w stosunku do pierwowzoru remake wciąż stanowi atrakcyjną propozycję dla miłośników turowych przygód. System walki, który wymaga od graczy ciągłej aktywności i zaangażowania, nadal świetnie się sprawdza. Osobiście miałem okazję grać w oryginał i mimo pewnych zmian w nowej wersji, gra dostarcza mnóstwa dobrej zabawy.

Podsumowanie – czy warto zagrać w Paper Mario: The Thousand-Year Door 

Nowa wersja Paper Mario: The Thousand-Year Door stanowi świetny przykład, jak odświeżyć grę, nie wprowadzając przy tym zbyt wielu zmian. Podstawy gry były na tyle solidne, że developerzy mogli ograniczyć się do drobnych modyfikacji, dając produkcji szansę na nowe życie. To nie jest jednak tytuł, który koniecznie muszą mieć wszyscy ci, którzy z nostalgią wspominają oryginał. Nintendo zdecydowanie kieruje go raczej do nowej grupy odbiorców. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji zagrać w tę przygodę, czeka Was wiele godzin przyjemnej rozgrywki.

Sprawdź też: Premiery gier. W co warto zagrać w tym roku?

Podsumowując, grając w nowego „Paper Mario”, nie spodziewajcie się rewolucji względem oryginału i to jak najbardziej nie jest zła rzecz w tym przypadku! Chociaż Nintendo skupia się obecnie na nowych projektach, to również w okresie przejściowym potrafi zaskoczyć graczy ciekawymi tytułami. Nawet jeśli będą one przede wszystkim atrakcyjne dla tych, którzy nie mieli okazji zagrać w pierwowzór.

Za kod do recenzji dziękuję wydawcy ConQuest Entertainment!

4
0

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *