okładka gry mortal kombat 1

Rozrywka

02.10.2023 16:16

Mortal Kombat 1 – recenzja gry. GET OVER HERE!

Gry
14
1
2
14
1

Mortal Kombat 1? Kolejny reebot? Niby tak, ale nie do końca. O co tym razem chodzi NetherRealm Studios i dlaczego najnowsza odsłona wypada naprawdę nieźle? Na te pytania postaram się odpowiedzieć poniżej, Miłej lektury! 

Uwielbiam Mortal Kombat. To bezapelacyjnie moja ulubiona seria bijatyk, której fanem jestem, odkąd po raz pierwszy odpaliłem drugą odsłonę serii. Niestety – po przejściu w 3D wielu internautów odpuściło sobie tę markę, aż na ratunek przyszło NetherRealm Studios. Wydana w 2011 produkcja okazała się nie tylko świetną grą, ale też niezłym…kinem kopanym. Tytuł ten świetnie przyjął się wśród graczy, a to zaowocowało kolejnymi częściami. Udało im się stworzyć niezwykle spójne uniwersum, które wcale nie odstaje od tego Marvelowego czy DC (chociaż z tym drugim niejednokrotnie już wchodziło w kontakt), które zręcznie łączy w sobie blockbusterowy humor, krwawą bijatykę i wciągającą fabułę. 

Za każdym razem z wielką chęcią od razu rzucałem się na tryb fabularny, przechodząc go z wypiekami. Mortal Kombat 1 byłem wyjątkowo ciekawy – dlaczego? Bowiem hierarchia mocy w tym uniwersum została zmieniona. Czy się zawiodłem? Ani trochę! 

Mortal Kombat 1 – historia napisana na nowo

Mortal Kombat 1 jest jednocześnie kontynuacją wydarzeń z Mortal Kombat 11 (oraz dodatku Aftermath), jak i zupełnie „świeżą” historią, od której tak naprawdę można zacząć swoją przygodę z serią. Jak w ogóle doszło do tej sytuacji? Cóż – jeśli nie zamierzasz ogrywać jedenastki z DLC, to śmiało czytaj dalej. W przeciwnym razie otrzymasz srogi spoiler.

-75%
Kody rabatowe Morele Najlepsze promocje w jednym miejscu

Niemniej – do rzeczy: Liu Kang zwyciężył w pojedynku z Kroniką, istotą zdolną kontrolować losy całego wszechświata. Tym sposobem on sam stał się boskim bytem i kształtuje rzeczywistość na nowo. Tworzy idealny według siebie świat, gdzie najwięksi złoczyńcy są nikim, a najwięksi poszkodowani mają szansę żyć „lepiej”. Dla przykładu – Raiden jest zwykłym rolnikiem, Mileena nie jest potwornym eksperymentem, a Reptile jest odrzutkiem, który jednak serducho ma dobre. 

NetherRealm Studios wykazało się pomysłowością, prezentując zupełnie nową, alternatywną wizję narodzin bohaterów i heroin tego uniwersum. W końcu otrzymaliśmy jakiś powiew świeżości. Niemniej – byłoby zbyt pięknie, gdyby wszystko szło po myśli, prawda? Okazuje się, że ktoś postanowił namieszać w wizji Liu Kanga – tylko kto? Jak? Zdradzę tylko tyle, że pod sam koniec gra odwala taki zwrot akcji, że finałowa bitwa w Avengers: Endgame to pikuś. 

Sprawdź też: Premiery gier. W co warto zagrać w tym roku?

Jak już o ostatnich rozdziałach mowa – czerpią one garściami z Deadly Alliance i Armageddon – odsłon, które osobiście lubię, ale spora część fandomu – niekoniecznie. Niemniej trochę pokręcić nosem muszę na samo zakończenie Mortal Kombat 1. Choć działo się tam naprawdę sporo, tak zabrakło mi tej kropki nad „i”. Jakiegoś potężniejszego uderzenia. Mam nadzieję, że sequel mocniej pod tym względem zaskoczy, a nie ma co się okłamywać – takowy na pewno powstanie. 

Stare twarze w nowym wydaniu

screenshot z gry mortal kombat 1 przedstawiający liu kanga, scorpiona i sub-zero
Powraca wielu starych bohaterów! Tylko nieco się u nich pozmieniało…

Powrócę jeszcze do tematu bohaterów, bo trudno jest przejść obok nich obojętnie. NetherRealm Studios wykonało kawał świetnej roboty, tworząc nowe uniwersum, które na nowo odkrywa poszczególne postaci, ale też jednocześnie pełne jest smaczków dla fanów serii. Scenarzyści nie zapomnieli także o lekkim humorze, który czasem pojawia się w narracji, zwłaszcza dzięki postaci Johnny’ego Cage’a. 

Co ten facet robi, kiedy tylko przeniósł się do innego wymiaru? Wyjmuje smartfona i nagrywa relację. Proste i głupie? Może. Niemniej  to właśnie bardzo spodobało mi się w Mortal Kombat 1. Ta gra ukazuje bohaterów w zupełnie nowym świetle, obnażając ich ludzkie oblicze. Chyba nigdy wcześniej tak łatwo nie było sympatyzować z postaciami tej marki. 

Sprawdź też: Historia serii gier Mortal Kombat — najważniejsze informacje o kultowej bijatyce

Dużo miłości tym razem otrzymali Reptile, Baraka i MIleena – w tej części nie są oni złoczyńcami. Mają swoje sekrety, ale każdy z nich staje po tej dobrej stronie. Powraca też kilka twarzy, których dawno nie widziano – NItara, Li Mei czy Havik. Ogólnie roster bohaterów prezentuje się nieźle – boli mnie tylko jedno.

Nie wiem, czy uznać to za spoiler, czy też nie – ale dla własnego bezpieczeństwa – NIE CZYTAJ JAK CHCESZ POZNAĆ Z KIM PRZYJDZIE CI SIĘ ZMIERZYĆ W PÓŹNIEJSZEJ CZĘŚCI TRYBU FABULARNEGO.

Otóż w pewnym momencie Ty, jako gracz, stajesz we szranki z Ermaciem i Quan Chi – nic niezwykłego prawda? Panowie przecież niejednokrotnie stawali nam na drodze. Tylko problem tkwi w tym, że nie są oni dla Ciebie dostępni. Spokojnie! Przyjdzie Ci nimi zagrać – jak zakupisz pierwsze DLC. Chyba nie do końca w porządku zagranie. 

Odświeżony, wolniejszy system walki? Mnie pasuje

Bardzo cieszy mnie fakt, że pojedynki w Mortal Kombat 1 są nieco wolniejsze, niż w ostatnich odsłonach. Tym sposobem gracze mają nieco dłuższy czas na reakcję, kombinacje są łatwiejsze do wykonania, a co z tym się wiąże – laicy mają szansę na lepsze opanowanie rozgrywki. Z jednej strony mechanika starć pozostaje niemalże niezmieniona – z drugiej to właśnie ta odsłona sprawdzi się najlepiej dla osób, które chcą zacząć przygodę z Mortalem. 

W Mortal Kombat 11 wprawdzie spodobał mi się system, w którym do wyboru były trzy różne style rozgrywki danym bohaterem. Trochę mi go brakowało w MK1, ale też sprawiło to, że mogłem skupić się na doskonaleniu mojej gry konkretnymi postaciami. 

Kombinacji nie brakuje, a do tego dochodzi „nowy” system kameo, którego „szkic” możesz kojarzyć z Injustice 2. O co z tym chodzi? Po wciśnięciu przycisku (na PS5 jest to R1), w walce wspomaga Cię wybrany przez Ciebie sekundant. Niemnie każdego z nich cechują inne aktywności – Kung Lano np. może Cię przeteleportować za przeciwnika, Scorpion dla Ciebie go przyciągnąć, a jeszcze kto inny wybić oponenta w górę, a Ty w tym czasie inicjujesz combo. 

Osobiście jestem nieco rozdarty, jeśli chodzi o to, co myślę o tym systemie. Z jednej strony to super urozmaicenie, które może mocno wpłynąć na przebieg bitwy. Z drugiej – te ataki ładują się zdecydowanie za szybko, co momentami potrafiło mnie wybić z rytmu walki. 

Po fabule jest co robić, nawet kiedy nie gra się po sieci

Bardzo mnie ucieszyło, że po ukończeniu fabuły dalej mam co robić. Mortal Kombat 1 jest niezwykle przystępne dla graczy, którzy niekoniecznie lubią bić się online. Gra bowiem, poza klasycznymi wieżami, posiada też tzw. tryb inwazji – takie coś ala Mario Party tylko krwawe. 

screen z mortal kombat 1 przedstawiajacy fatality
Fatality dalej są niezwykle satysfakcjonujące

Dostępnych jest kilka „plansz”, a zaczyna się od posiadłości samego Johny’ego Cage’a. Nie przemieszczasz się jednak po niej swobodnie, a od punktu do punktu, wykonując różne zadania. Tu trzeba komuś skopać tyłek, aby zdobyć klucz, dzięki któremu można przejść do dalszego fragmentu mapy. Z czasem walki urozmaicone są o modyfikatory, jak np. elektryczne podłoże czy podpalanie.

Sprawdź też: Najlepsze Brutalne gry — TOP 10 najbrutalniejszych gier na rynku!

Świetnie się w nim bawię, a twórcy już zapowiedzieli, że co 6 tygodni dodawana będzie nowa plansza
. Super! Do tego wszystkiego dochodzi fakt, że zarówno nasi „główni” boahterowie, jak i Ci kameo posiadają osobny poziom doświadczenia. Wygląda to trochę jak battle pass, gdzie za wbicie konkretnego levelu otrzymujemy nagrody – np. nowe wykończenia lub stroje. 

Dalej uważam, że to jednak wcześniej wspomniane Injustice 2 króluje pod względem żywotności rozgrywki dla pojedynczego gracza – tam mocno mi się spodobał system gearu. Nie ukrywam, że chętnie bym coś takiego zobaczył właśnie w Mortalu. 

Nowy Mortal wygląda i brzmi świetnie

Graficznie Mortal Kombat 1 na PlayStation 5 robi wrażenie! Każda z postaci jest pełna detalów i „aktorsko” wypadają super. To samo dotyczy lokacji, gdzie widoczne są drobne szczegóły. Uwielbiam fakt, że np. pomiędzy rundami w walkach, które toczą się w posiadłości Cage’a, przejeżdża robot sprzątający, który czyści podłogi ze krwi. Mega!

Jeśli chodzi o same efekty specjalne podczas walk, to nie można powiedzieć złego słowa. Bohaterowie wykonują różnorodne ataki, co przekłada się na wizualnie spektakularne sceny. Nie mógłbym też zapomnieć o wisience na torcie, jaką są fatality. Ten charakterystyczny dla serii system i tutaj pełen jest niesamowicie brutalnych i widowiskowych akcji.  Warto też wspomnieć, że Mortal Kombat 1 działa na PS5 w stałych 60 klatkach na sekundę, co jest bardzo istotne dla tego typu produkcji. 

Jeśli chodzi o audio, to może i zabrakło kultowego już motywu, ale sam dźwięk w grze wypada super! Dźwięki uderzeń i wybuchów brzmią niesamowicie soczyście, z głębokim basem, dodając tej potęgi i wzmacniając już i tak doskonałą  atmosferę zaciętej walki.

Bohaterowie też brzmią świetnie i każdy z aktorów został dobrany dla mnie perfekcyjnie. Internautom nie do końca podoba się casting Megan Fox w roli Nitary, ale mi osobiście on podchodzi – świat byłby nudny, jakby każdemu pasowało to samo, prawda?

Co w Mortal Kombat 1 mi nie do końca zagrało?

mortal kombat 1 johny cage na screenshocie z gry
Nowy Indiana Jones? Nie, to tylko Johny Cage!

Przy Mortal Kombat 1 ogólnie bawiłem i bawię się świetnie, ale na kilka rzeczy pokręcić nosem muszę. O niektórych z nich wspomniałem już wcześniej, jak np. nie do końca zbalansowany system Kameo. 

W najnowszej produkcji NetherRealm Studios zabrakło mi…arenowych fatality. Tak jest – tym razem np. nie wrzucisz przeciwnika w paszczę żyjących drzew. Mały detal, który jednak dodawał tej immersji w trakcie walk. Szkoda.

Trochę mnie zaskakuje, że twórcy przy okazji „rebootu” nie pokusili się o wprowadzenie zupełnie nowych bohaterów – owszem, cieszy mnie powrót niektórych postaci. Ba! Jestem wręcz wdzięczny, że postawiono na tych bardziej klasyczne twarze, niż dzieciaki legend, które nie do końca polubiłem. Niemniej – nieco zmarnowana okazja. Może w MK2? 

Jak już przy postaciach jestem – szczerze, to troszkę mi zgrzyta fakt, iż w rosterze kameo jest tylu wojowników, którymi można też sterować “normalnie”. Zamiast takiego Scorpiona, Sub-Zero czy Kung Lao z chęcią zobaczyłbym np. Bo-Rai Cho, Noob Saibota czy Blaze’a. 

Podsumowanie – czy warto zagrać w MK1?

Mortal Kombat 1 to kawał świetnej zabawy. NetherRealm Studios ciekawie poprowadziło historię, resetując całe uniwersum, ale w przemyślany sposób. Po raz kolejny też udowodnili, że w bijatyki naprawdę można grać dla fabuły. Nieco odświeżone mechaniki/ cieszą, tryb inwazji zapewnia rozrywkę na długie godziny, a graficznie i dźwiękowo jest super. Wielki minus za Ermaca i Quan Chi w DLC, ale nie ukrywam, że też chcę już wskoczyć w skórę Homelandera i Peacemakera. Nie mogę się doczekać kontynuacji, bo ta powstanie na pewno. 

To po prostu kolejny, soczysty Mortal. Polecam go zarówno starym wyjadaczom, jak i osobom, które dopiero chcą zacząć przygodę z tą serią i tym gatunkiem – nie powinniście się zawieść. 

Za kod do gry na PS5 dziękujemy firmie CENEGA. Dystrybutor nie miał wpływu na ocenę.

14
1

Podziel się:

Komentarze (2)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *