Bum Simulator wziął wszystkich zaskoczenia, przede wszystkim wysokimi ocenami na Steamie po premierze w Early Access. Produkcja zbiera pozytywne oceny, a niektórzy żartobliwie piszą, że pewne rzeczy „robi lepiej”, niże Cyberpunk 2077! Czy symulator żula rzeczywiście jest tak bardzo „breathtaking”, jak niektórzy twierdzą?
Żywot żula poczciwego
Fabuła Bum Simulator jest prosta jak konstrukcja wózka sklepowego. Wcielamy się w tytułowego żula, który na skutek manipulacji złej korporacji traci wszystko i ląduje na ulicy. Naszym jedynym sprzymierzeńcem jest gadający wózek (będący jednocześnie środkiem transportu, jak i mobilnym „Inventory”), który będzie naszym przewodnikiem po mieście Bumsville. Mniej więcej tak rozpoczyna się epicka… No, może nie epicka, ale jednak przygoda!
Fabuła Bum Simulatora to sen pijanego dwunastolatka, który naoglądał się „niegrzecznych” kreskówek pokroju South Park, pograł w Postala i postanowił napisać scenariusz do gry… Ale niech mnie gołąb strzeli, jeśli to nie wyszło przynajmniej dobrze!
Oczywiście nie oszukujmy się: jest to nadal gra, w której sikamy na ludzi, pokazujemy “faka”, a gołębie służą za shurikeny, ale w tym obłędzie jest jakiś pomysł, który utrudnia oderwanie się od rozgrywki. Dodatkowo w Bum Simulatorze natkniemy się na sporo tropów popkulturowych, a odnalezienie każdego z nich to dodatkowa satysfakcja.
Mechanika, czyli rozwój osobisty żula
Mechanika w Bum Simulator jest ultra uproszczona. Jest to gra FPP, w której możemy wykonywać wszelkie podstawowe akcje dla tego typu produkcji. Przemieszczamy się, bijemy za pomocą pięści, lootujemy śmietniki w poszukiwaniu skarbów czy żywności, rzucamy przedmiotami podnoszonymi z ulicy. Dochodzą do tego elementy charakterystyczne dla Bum Simulatora.
W grze możemy sprowokować przeciwnika — pokazując środkowy palec lub sikając na niego. Możemy też udać się na żebry. W tym celu należy wykonać rysunek na kartonie (“Dej, mam chorego buma”), wyciągnąć kubeczek i zaczepiać ludzi na ulicy. Kasę można zarabiać, sprzedając surowce wtórne, a wydać można ją na trunki. Można też wybudować bazę z kartonów — no symulator żula pełną gębą! Nie można też zapomnieć o jedzeniu, bo nasz „bum” może paść z głodu…
Naszą najpotężniejszą bronią będą gołębie, a wraz z rozwojem naszej postaci, staniemy się prawdziwą legendą Bumsville.
Sprawdź też: Bum Simulator (PC)
Technikalia
Bądźmy szczerzy: Bum Simulator nie wygląda jak coś, co powstało w 2021 roku, ale „biedna” oprawa graficzna nie przeszkadza w ogóle w rozgrywce, ma wręcz swój urok i przywodzi na myśl wspomnianego już Postala. Niemniej jednak gra zyskałaby sporo, gdyby miała szatę graficzną w stylu bardziej „kreskówkowym”.
Natomiast pochwalić trzeba udźwiękowienie, szczególnie głosy postaci przypadły mi do gustu! Nasz wózek brzmi jak krzyżówka temperamentu Trevora z GTA V z głosem Ace’a Ventury przemawiającego tyłkiem — czysta poezja. A muzyczka i „śpiew” naszego żula z menu chodzą mi po głowie od paru dni.
Sterowanie mogłoby być jednak odrobinę bardziej dopracowane, bo jazda wózkiem jest bardzo irytująca jak dla mnie… Natomiast faktycznie Bum Simulator robi kilka rzeczy lepiej niż Cyberpunk 2077! Policja działa, jak trzeba i nie spawnuje się z kosmosu, ludzie nie znikają z ulic, jeśli odwrócisz na chwilę wzrok, a ruch uliczny działa, jak ruch uliczny. Jest to coś niesamowitego, jeśli dobrze o tym pomyśleć. Ja wiem, że CP2077 to bardziej skomplikowany zbiór algorytmów, niż w Bum Simulator, ale na potężnego gołębia — widać, że da się!
A na co to komu?
Bum Simulator wzbudził kontrowersje samą tematyką gry. Sam miałem mieszane uczucia, kiedy usłyszałem o tej produkcji po raz pierwszy, gdyż nie jestem fanem eksploatowania pewnych zjawisk w celach zarobkowych, a nabijanie się z ludzi bezdomnych czy ubogich uważam za szczególnie obrzydliwe.
Jednakże w świecie przedstawionym przez Ragged Games, nasz bohater nie jest pokrzywdzonym przez los nieszczęśliwcem, tylko iście Dragonbornem wśród żuli! W ogóle cała gra sprawia wrażenie osadzonej w prześmiewczej rzeczywistości, będącej fuzją różnych, popkulturowych tropów. Bum Simulator nie nabija się z problemu bezdomności, tworzy raczej alternatywną rzeczywistość, w której tytułowy menel może stać się legendą.
Sprawdź też: Painkiller – kultowa strzelanka polskiego studia People Can Fly
Humor przedstawiony w Bum Simulator jest typowo rynsztokowy, ale obiektywnie patrząc, twórcy nie zaserwowali niczego ponad to, co już od dekad możemy oglądać w Miasteczku South Park, czy zrobić w serii Postal. Powiedziałbym nawet, że jadąc po wszystkim, robią to w taki sposób, że nikt nie powinien czuć się osobiście dotknięty.
Czy Bum Simulator jest grą ważną? Kamieniem milowym produkcji open world? Grą tak kontrowersyjną, że dzieci zaczną biegać po ulicach i sikać po ludziach? No nie jest. Jestem wręcz przekonany, że za kilka lat nikt o tej produkcji nie będzie pamiętać. Jedno jednak trzeba przyznać: twórcy nie tylko zrobili tytuł „dla beki”, bo to jest tego typu produkcja właśnie, ale mieli też na niego pomysł, który potrafi przykuć do monitora na kilka godzin i rozśmieszyć, nawet jeśli jest to czasami śmiech z „aż mi wstyd, że mnie to bawi!” z tyłu głowy.
Źródło zdjęć: Materiały prasowe
nie wiem jak to pobrac
nie