Forza Horizon powraca w blasku i chwale, żeby zabrać nas na dziką samochodową przygodę w centrum Ameryki. Czy warto wsiąść na pokład Forza Horizon 5?
Gdybym miał określić w jednym zdaniu, czym jest Forza Horizon, powiedziałbym, że to taka samochodowa piaskownica, dzięki której możemy… po prostu jechać w czym chcemy i gdzie chcemy. Ta wolność objawia się szczególnie mocno w najnowszej odsłonie serii, będącej prawdziwym system sellerem dla marki Xbox od Microsoftu. Forza Horizon 5 zabiera nas do Meksyku – nie wprowadzając zbyt wielu nowości, ale zapewniając długie godziny świetnej zabawy.
Jechać aż po horyzont – po raz piąty
Nie da się mówić o Forza Horizon 5 nie porównując gry do poprzedniej części serii. Niestety w tym względnie można by powiedzieć, że najnowsza odsłona kultowych ścigałek nieco rozczarowuje. Nowości nie ma bowiem specjalnie dużo, co w tym jednak wypadku nie jest absolutnie żadnym problemem. Przepisu na sukces się nie zmienia!
Sprawdź też: Back 4 Blood – recenzja. Duchowy spadkobierca Left 4 Dead?
Forza Horizon 4 oferowała całą masę zawartości, rozszerzanej zresztą licznymi i bardzo ciekawymi dodatkami. Dzięki temu “czwórka” nadal żyje i ma bardzo wiele do zaoferowania graczom. Pod tym względem mogłoby się wydawać, że znacznie bardziej naturalne byłoby wypuszczenie na wolność Forzy Motorsport 8 (no chyba że twórcy boją się konkurencji ze strony Gran Turismo 7).
Co zatem zmieniło się w Forza Horizon 5 względem poprzedniczki? Przede wszystkim lokalizacja – brytyjską wieś zostawiamy we wstecznym lusterku, aby udać się na zwiedzanie meksykańskiego bezdroża. Mając do wyboru kilkaset samochodów, rozbijamy się po polach, lasach, pustyniach, plażach, wsiach i miasteczkach, a oprócz pór roku, zmienia się także pogoda: teraz ścigać się możemy podczas ulewy czy burzy piaskowej (oraz takiej z piorunami).

Forza Horizon 5 – więcej, szybciej, lepiej?
Śmigając autami marzeń po centralnej Ameryce od razu zauważymy, że jest ona absolutnie piękna. Jakość grafiki potrafi zachwycić – detale otoczenia zostały przygotowane z dbałością niespotykaną w konkurencyjnych samochodówkach. Na tle, no cóż, tła, nieco gorzej wypadają same auta – szczególnie jeśli preferujemy widok z kokpitu albo chcemy zajrzeć pod maskę naszego samochodu.
Złego słowa nie można powiedzieć o optymalizacji – mimo znacznego progresu w kwestii jakości grafiki, można odnieść wrażenie, że wymagania sprzętowe nie zwiększyły się dramatycznie. Leciwy silnik nie pozwala jednak w pełni cieszyć się możliwościami nowych konsol – czasy ładowania są wprawdzie stosunkowo krótkie, ekrany z napisem “loading” występują jednak w nieco większych ilościach, niż można by sobie tego życzyć.

Esencja przyjemności
Piękne widoczki oraz cudowne samochody nie zapewniłyby Forzy Horizon 5 sukcesu, gdyby nie genialny model jazdy. Sprawia on wrażenie na tyle realistycznego, żeby nie odrzucić fanów symulacji, dając jednocześnie całą masę frajdy kierowcom nastawionym na czystą zabawę z jazdy. Niewiele jest wyścigówek, które potrafią zaspokoić potrzebę prędkości fana realizmu, jak i siedmiolatka chcącego pobujać się Ferrari.
Jakby tego było mało, najnowsza Forza po prostu nie pozwala nam się nudzić. Wirtualna mapa Meksyku usypana jest różnego rodzaju aktywnościami. Większość z nich jest fanom serii bardzo dobrze znana, reszta skupia się przede wszystkim na zwiedzaniu i poznawaniu absurdalnie pięknej okolicy.

Mam lekki żal do Turn 10 Studios, że nie zdecydowali się na przygotowanie Forzy Motorsport 8. Osobiście preferuję poprawianie czasu okrążeń na kultowych torach typu Spa czy Laguna Seca niż rozbijanie się po randomowych trasach, stworzonych podczas przerwy śniadaniowej na kolanie jakiegoś stażysty. Nie zmienia to jednak faktu, że będę to robił całe lata, bo Forza Motorsport 5 to prawdziwy festiwal frajdy dla każdego fana motoryzacji!
Sprawdź też: Jest dobrze! Battlefield 2042 – wrażenia z wersji beta
