dungeons and dragons recenzja filmu

Rozrywka

28.04.2023 08:45

Dungeons and Dragons: Złodziejski honor – sesja RPG na wielkim ekranie

Filmy i seriale TV i VOD
17
0
0
17
0

Dungeons and Dragons: Złodziejski honor to film, do którego podchodziłem z ogromnym dystansem. Raczej nie można mi się dziwić – poprzednie produkcje na licencji Dungeons and Dragons nie zachwycały. Czy tym razem było inaczej? Oto moje odczucia po seansie!

Na samym wstępie zaznaczę, że jakimś totalnie hardkorowym fanem DnD nie jestem. To znaczy – uwielbiam ten klimat. Chętnie wracam do gier z tego uniwersum. Na planszówki też bym się skusił, ale jeśli kojarzysz tego mema ze zgrywaniem się w czasie 30-latków, to wiesz, w czym problem.

Dlaczego o tym wspominam? Tylko i wyłącznie dlatego, żeby podkreślić, że to nie brak miłości do tego uniwersum, był powodem mojej ignorancji wobec zapowiedzi tego filmu. Co w takim razie nim było? Wszystkie ostatnie filmy spod szyldu DnD. Aktorsko Dungeons & Dragons, kolokwialnie rzecz ujmując, po prostu klepało biedę. Ba! O takich „dziełach” od Gerry’ego Lively’ego czy Courtneya Solomona wolałbym zapomnieć. 

Do sieci zaczęły wypływać pierwsze opinie dotyczące Dungeons and Dragons: Złodziejski Honor. OGROM pozytywnych reakcji, prawie 100% na RottenTomatoes. Co się stało? Czyżby faktycznie się udało? W tym momencie moje skamieniałe, niczym tknięte wzrokiem Beholdera serce, zaczęło bić coraz mocniej. Z pomocną ręką wyszedł polski oddział United International Pictures, który zaproponował mi seans. Nie miałem nawet po co się zastanawiać – od razu pobiegłem do kina.

Jestem na miejscu. Siadam wygodnie w fotelu. Gasną światła. Rozpoczyna się film. Za lekko ponad dwie godziny będę wiedział, czy krytycy nie kłamali. Niestety – okazuje się, że faktycznie mówili prawdę. Dungeons and Dragons: Złodziejski honor to po prostu znakomita zabawa. 

Dungeons and Dragons: Złodziejski Honor – jedna, wielka przygoda!

W przypadku poprzednich adaptacji twórcy ewidentnie nie rozumieli materiału źródłowego. Ani nie bawiły, ani też nie opowiadały ciekawej, albo chociaż angażującej historii. Tym razem jednak marka wpadła w ręce geeków, którzy w DnD śmigają od dzieciaka. John Francis Daley i Jonathan Goldstein, bo to o nich właśnie mowa, przełożyli swoją miłość do planszowych gier RPG i po prostu czuć to w każdej sekundzie filmu. 

-75%
Kody rabatowe Morele Najlepsze promocje w jednym miejscu

Fabuła Dungeons & Dragons: Złodziejski honor skupia się na historii dwójki złodziejaszków. Jednym z nich jest bard Edgin, w którego wcielił się Chris Pine. Towarzyszy mu niejaka Holga, barbarzyńca, a w jej rolę wcieliła się Michelle Rodriguez. Ten nietypowy duet został uwięziony po tym, jak ich napad zakończył się niepowodzeniem. To fiasko mogą zawdzięczać zdradzie jednego z członków grupy, który, jak to w życiu bywa, wykorzystał „przyjaciół” wyłącznie ku swojej korzyści. Na domiar złego – Edgin przez odsiadkę całkowicie traci kontakt z córką, która jest przekonana, że ojciec po prostu ją zostawił na pastwę losu…

Teraz, aby się zemścić i odzyskać córkę (oraz “honor”), muszą uciec z więzienia i zwerbować ludzi, którzy pomogą im osiągnąć cel. Tym sposobem do ekipy dołącza Simon (Justice Smith) – mag z wielkim potencjałem, ale na potencjale to się kończy.  Następnie werbują druidkę – Doric (Sophia Lillis). Ta za to niekoniecznie pawa wielkim entuzjazmem do przygody, ale jednak dołącza do ekipy. Czemu? To proste – nic tak nie łączy ludzi, jak wspólny wróg! Drużyna zebrana, pora wyruszyć w drogę. 

Oczywiście w międzyczasie okazuje się, że gdzieś tam za rogiem czyha wielkie zło. Oczywiście nikt inny, jak nasi bohaterowie, nie jest na tyle kompetentny, aby je powstrzymać. Nim jednak do tego dojdzie, sporo się jeszcze wydarzy. 

Nie brzmi to zbyt oryginalnie? No i właśnie o to chodzi! Taka jest właśnie konwencja tego filmu. Wiele motywów wykorzystanych w scenariuszu to kanon przygodówek oraz gier RPG, które już wcześniej były wykorzystane w innych produkcjach. Twórcy świetnie się bawią tym wszystkim i wychodzi im to znakomicie. 

Planszówkowa magia – ten film przenosi sesję RPG na wielki ekran!

Podczas seansu Dungeons and Dragons: Złodziejski honor czułem się, jakbym oglądał jedną wielką, zekranizowaną sesję RPG ze znajomymi. Totalny chaos! Całość przypomina mocno rozgrywkę (czy to planszową, czy komputerową), w której każdy gracz kieruje wykreowaną przez siebie postacią, a łączy ich wspólny cel. Jak to zwykle bywa w trakcie takich przygód – nie zawsze idzie wszystko zgodnie z planem. To za to prowadzi do wielu absurdalnych sytuacji. Tak samo jest w tej produkcji!

Sprawdź też: Nowe filmy – premiery filmowe i serialowe. Premiery Netflix

Wydaje się to banalne, ale zostało w filmie naprawdę świetnie przedstawione. Każda wprowadzona postać jest wyraźnie zarysowana, ma swój charakter, wyróżnia się. Niemniej to nie same barwne osobowości stanowią o sile tego dzieła. Ważne jest również umiejętne budowanie relacji między bohaterami oraz chemia, jaką między nimi udało się wytworzyć. Pod tym względem także spisano się na medal. 

Film trwa lekko ponad dwie godziny i wydawałoby się, że mnogość wątków w nim poruszona powinna przytłoczyć widza. Tak się jednak nie stało. Produkcja jest świetnie wyważona pod względem tempa, każdy z bohaterów otrzymuje odpowiednio dużo czasu. Dungeons & Dragons: Złodziejski honor nigdzie  się nie spieszy, ale jednocześnie nie pozwala się zanudzić. Uważam, że ostatnio wiele „popkorniaków” ma pod tym względem problem, także bardzo doceniam, że tym razem było inaczej. 

Historia ogólnie potrafi pędzić jak szalona, ale co jakiś czas pojawiają się spokojniejsze momenty, przy których można złapać oddech. Te dłuższe, spokojniejsze sceny nie są zwykłymi, nudnymi wypełniaczami. Dają one chwilę odpocząć i pomyśleć nad różnymi tematami. W tym miejscu warto wspomnieć, że Złodziejski honor to nie tylko śmiech! Film naprawdę potrafi poruszyć (i to w naturalny sposób!). Trudno jest nie poczuć więzi z bohaterami, a co z tym idzie – przejmować się ich losami. 

Humor przede wszystkim! Nowe Dungeons & Dragons po prostu bawi

No właśnie – humor! Dungeons and Dragons: Złodziejski honor to przede wszystkim komedia. Śmiechu jest tu co niemiara, a same żarty wplecione są w naturalny sposób (patrzę na Ciebie MCU). To, co najbardziej mi się spodobało w tym projekcie, to jego nieskrępowany styl. Jeśli oczekujesz, że produkcja ta będzie pełna mroku i powagi, to nie ten adres. Nadmierna powaga wyszłaby tej produkcji bokiem. Taki kicz bez dystansu do siebie? Przecież to byłby samobój. 

Na pochwałę zasługuje też balans, co zresztą już wcześniej wspomniałem. Owszem – śmiechy-chichy są, ale film dość często celuje też w nieco poważniejszy ton. Nie chodzi mi o to całe wielkie zagrożenie, jakie czyha na bohaterów, a ich personalne problemy. Produkcja potrafi bardzo płynnie przejść ze sceny, w której uśmiechasz się od ucha do ucha, do takiej, gdzie zaczyna Cię dręczyć żal i smutek. Twórcy świetnie się tu spisali – taki zabieg pozwala jeszcze łatwiej zbratać się z herosami. Kudos! 

Niemniej – to właśnie humor stanowi kluczowy element tej produkcji, bez którego byłby po prostu zalany sztucznym patosem. Nie tędy droga – wszakże chodzi o to, by dostarczyć rozrywkę. Zaryzykowałem stwierdzeniem, że Dungeons and Dragons: Złodziejski honor to sesja RPG przeniesiona na wielki ekran. Teraz wyobraź sobie sesję RPG, ale taką w zupełnej ciszy i powadze. Ja na przykład nie potrafię, a jak już – to taka scena wydarzyłaby się wyłącznie w celach humorystycznych. 

Wizualna rozkosz, ale gdzie jest audio?

Na każdym roku chwalę film  Johna Francisa Daleya i Jonathana Goldsteina i nie inaczej będzie w kwestii wizualnej. Najbardziej zachwyceni będą fani DnD!  Epickich widoków z uniwersum Forgotten Realms tu nie brakuje. Widać, że produkcja bez wątpienia dysponowała niemałym budżetem – sceny akcji, potwory czy same postaci wyglądają świetnie. Jeśli chodzi o CGI, to efekty nie wywołują uczucia politowania. Naprawdę potrafią cieszyć oko. Oczywiście, zdarzyło się kilka „gorszych” momentów, ale biorąc pod uwagę ostatnie wyczyny w MCU, naprawdę nie mogę wybrzydzać.  

Sprawdź też: Najlepsze filmy – jakie są premiery kinowe w tym roku?

Jedno mogę przyznać na pewno – twórcy zdołali oddać ducha tego świata perfekcyjnie. Osoby zaznajomione z tym światem bez problemu powinny rozpoznać dane zaklęcia po ich działaniu i wyglądzie. Do gustu przypadł mi szczególnie jeden ze smoków, z którym musieli zmierzyć się bohaterowie. Uwierz mi – trudno go wyprzeć sobie z pamięci, gdyż wypada on dość… niecodziennie. 

Niestety! W końcu znalazł się element, do którego mogę się przyczepić. Konkretnie mowa o… muzyce. Soundtrack przygotowany przez Lorne’a Balfa nie jest zły. Niemniej – zupełnie nie oddaje „epickości” tej przygody. Melodie są raczej neutralne, bezpieczne. Nijakie. Nie buduje napięcia, nie wzbudza w widzu żadnych emocji, a po seansie nawet nie zapada w pamięci. Naprawdę szkoda, bo Dungeons and Dragons: Złodziejski honor, aż się prosiło o jakiś motyw, który „grałby w głowach” ludziom jeszcze długo. Wszakże nawet w potępionym przez internautów Netfliksowym Wiedźminie się znalazł jeden utwór! 

zdjęcie z filmu dungeons & dragons złodziejski honor
Chemia tego duetu jest naprawdę zaskakująca! | źródło: materiały prasowe

Znakomita zabawa – nie tylko dla fanów Dungeons and Dragons!

Ponarzekałem, także mogę wrócić do zachwalania tego dzieła. Na razie sporo wspominałem o tym, że najwięcej frajdy będą mieli fani DnD, bo tak po prostu jest. Co jednak ze zwykłymi, „szarymi Kowalskimi”? W końcu, co z tego, że dana produkcja puszcza jedno wielkie oczko do swoich wiernych, oddanych, skoro losowy widz będzie miał dość po minucie?

Na szczęście twórcom Dugneons and Dragons: Złodziejski honor udało się podejść do tematu na tyle elastycznie i przemyślanie, że nawet „laicy” mogą się na nim świetnie bawić. Owszem – nawiązań i easter eggów do całego uniwersum Forgotten Realms jest co niemiara. Jednakże ich znajomość nie jest kompletnie wymagana, aby zrozumieć fabułę, motywy postaci czy nawet żarty.  

Sprawdź też: Najlepsze platformy streamingowe w Polsce – gdzie oglądać filmy i seriale online?

Goldstein i Daley korzystają z mechanizmów DnD, trzymają się ich na tyle, ile to jest możliwe. Widać, że to zatwardziali fani tego świata. Elementy fikcyjnego świata zostają pieczołowicie przeniesione na ekran i garściami czerpią z dorobku gry. Niemniej –  przede wszystkim tworzą oni własną opowieść, która będzie rozliczana przez wszystkich widzów, a nie tylko przez tych, którzy są zaznajomieni z „oryginałem”. 

Renesans DnD – co się stało przez ostatnie lata?

Mimo wszystko – nie mogę ukryć mojej ekscytacji renesansem DnD i planszówek ogółem. Spory wpływ na to miała pandemia i lockdowny. Znudzeni siedzeniem w domu ludzie zaczęli sięgać po ten „archaiczny” rodzaj zabawy. Niemniej sam trend na gry planszowe itp. został już zapoczątkowany wraz z Stranger Things, które okazało się wielkim hitem Netfliksa. 

Wpływ na (ponowną) popularyzację Tabletopów pewnie miał też inny serial – Critical Role. Ten zresztą zaowocował jeszcze innym dziełem – animacją Legenda Vox Machiny. Tak czy inaczej – świat uświadomił sobie, że DnD nie tylko nie umarło. W końcu zrozumieli, że to zabawa nie tylko dla totalnych nerdów i piwniczaków. Tym sposobem otrzymujemy coraz więcej produkcji, komiksów czy merchu z uniwersum Forgotten Realms. Nareszcie!

Obsada w dungeons and dragons zlodziejski honor
Obsada w nowym filmie DnD jest świetnie dobrana | źródło: materiały prasowe

Doskonale dobrana obsada w Dungeons and Dragons: Złodziejski Honor 

Za sukces filmu, a nie ma co ukrywać – Dungeons and Dragons: Złodziejski Honor radzi sobie bardzo dobrze, odpowiadają też w dużej mierze aktorzy! Obsada w filmie to dosłownie wisienka na torcie tego dzieła. O niektórych już wspominałem wcześniej. W roli głównej Chris Pine! Znakomicie dobrany do roli szarmanckiego, złotoustego barda, który przegada każdego. Jego poczucie humoru i styl gry pasuje do takiej postaci jak ulał. 

U jego boku staje Michelle Rodriguez w roli barbarzyńcy. Nigdy bym nie przypuszczał, że ta dwójka stworzy tak znakomity i przezabawny duet. Sporym zaskoczeniem był też dla mnie udział Hugh Granta. Ten wcielił się za to w rolę przebiegłego Forge’a. Brytyjczyk z niezwykłą gracją i lekkością radzi sobie z tym chwiejnym moralnie bohaterem. Bez problemu przemyca w sobie ten delikatny mrok. Niesamowicie dobrze kontrastuje to z postacią, którą odgrywa Daisy Head – potężnej czarownicy, którą można byłoby wrzucić na okładkę utworu „Poker Face”.

Sprawdź też: Najlepsze filmy familijne. Sprawdź filmy dla całej rodziny

Ekipa Edgina składa się jednak z czterech osób! Pozostałą dwójkę stanowi mag Simon i druidka Doric. Za ich sportretowanie odpowiadają kolejno Justice Smith i Sophia Lillis. Szymek czarodziej nie do końca radzi sobie z magią, choć w rodzinie ma potężnego przodka. Mam wrażenie, że Smith po prostu stworzony jest do ról takich nie do końca rozgarniętych, trochę ciapowatych bohaterów. Wszakże w The Quarry czy Detektyw Pikachu było podobnie. 

Postać Doric można przyrównać za to, do dojrzewającej nastolatki, która obrażona jest na cały świat. Bardzo sympatyczna dwójka, która przechodzi wielką zmianę w trakcie całego seansu. Co najważniejsze – postępuje ona naturalnie, a nie jak to często bywa – w mgnieniu oka. 

Nowe Dungeons and Dragons po prostu…gra!

Wyszedłem z kina zachwycony. Niezobowiązująca, znakomita rozrywka, która poskutkowała wielkim uśmiechem na mojej twarzy. Dungeons and Dragons: Złodziejski honor wywołał u mnie uczucia, które ostatni raz towarzyszyły mi przy… Shreku. To pod pewnym względem podobne do siebie produkcje, dlatego, jeśli kochasz stare przygody ogra, to na Lochach i Smokach też się świetnie będziesz bawić!

Twórcy udowodnili, że nie tylko świetnie rozumieją to uniwersum, ale też potrafią je przedstawić w takiej formie, aby zaangażować niezaznajomionych z DnD. Wyczuwam spory przyrost nowych fanów! Ba, sam mam ochotę ponownie odpalić np. Neverwinter Nights 2, ale się wstrzymuję. Wszakże Baldurs Gate 3 tuż za rogiem. 

Mam ogromną nadzieję, że to dopiero początek. Produkcja powoli zaczyna się zwracać, także liczę, że kontynuacja lub spin-offy zostaną niedługo zapowiedziane. Dungeons & Dragons ma ogromny potencjał i aż się prosi, żeby być eksploatowane. Dlatego proszę – jeśli seans dopiero przed Tobą, to nawet się nie wahaj – gnaj do kina! Złodziejski Honor to znakomita rozrywka. 

Ocena: 9/10 

17
0

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *