Legion Samobójców The Suicide Squad jest najno

Recenzje

22.11.2021 15:39

Legion Samobójców – recenzja. Hotel Belle Reve wita ponownie

Filmy i seriale
27
0
0
27
0

Legion Samobójców: The Suicide Squad jest kontynuacją Legionu Samobójców z 2016 roku. Oba filmy osadzone są w tym samym uniwersum, jednak są na tyle różne, na ile to możliwe, pozostając w nurcie filmów o superbohaterach. Jakie więc są moje wrażenia z seansu? Zapraszam do lektury.

Filmy Legion Samobójców, pomimo opowiadania o rezydentach tego samego przybytku, różnią się między sobą drastycznie. Legion Samobójców (2016) wpisywał się w pierwotny zamysł DCU – miał być mroczny i skierowany do bardziej dojrzałej publiczności. Jak się ten projekt udał jest tematem, co najmniej dyskusyjnym. Nowy dodatek do uniwersum DC został zaklasyfikowany jako film wyłącznie dla dorosłej publiczności. Legion Samobójców: The Suicide Squad jest filmem krwawym, gdzie dla głównych postaci przemoc jest bardziej naturalna od oddychania. Takie podejście do przemocy jako czegoś powszedniego sprawia, że staje się aspektem humorystycznym. Drugi Legion Samobójców jest zdecydowanie lżejszym w przekazie filmem – czy zatracił gdzieś swoją unikalną duszę DCU? Zaraz zobaczymy.

James Gunn – odrobina MCU w DCU

Legion Samobójców – The Suicide Squad jest pierwszym wypadem reżysera Strażników Galaktyki do uniwersum DC. Przynosi on ze sobą pewne charakterystyczne aspekty opowiadania historii, które sprawiają, że jego filmy są łatwo rozpoznawalne. W The Suicide Squad występował też, jak w większości jego pozostałych produkcji, w roli scenarzysty. 

Legion Samobójców przedziera się przez dżunglę, a nie jest to łatwe z Nanaue.
POV: Wyrażają swoją dezaprobatę, bo właśnie się dowiedzieli, że jeszcze nie widziałeś The Suicide Squad. | Źródło: Legion Samobójców

Gunn jest mistrzem kreowania kontrastujących czy rywalizujących ze sobą postaci i napędzania akcji poprzez interakcje między nimi. Udało mu się to zrobić ze Strażnikami Galaktyki, gdzie z grupy przypadkowych i niechętnych sobie towarzyszy stworzył rodzinę. Trochę patologiczną, ale wciąż rodzinę. Podobne zadanie stało przed nim w DCU, z tą różnicą, że mieszkańcy Belle Reve są najpodlejszymi z podłych, bez nadziei na jakąkolwiek poprawę i złudzeń co do swoich motywów (z wyjątkami).

Ich wielka misja

Celem wszystkich członków Legionu Samobójców jest obcięcie swojego wyroku o 10 lat. No, prawie wszystkich, ale o tym później. Skrócenie swojego pobytu w Belle Reve mogą sobie zagwarantować poprzez rozwiązywanie problemów Amandy Waller. Jeden z najnowszych problemów znajduje się na niewielkiej wyspie Corto Maltese, gdzie niedawno miała miejsce zmiana kierownictwa. Dotychczasowy, przychylny USA dyktator wyspy został zamieniony na antyamerykańskiego dyktatora, w wyniku przewrotu wojskowego. Powoduje to wiele komplikacji, gdyż tajny eksperyment, przeprowadzany w bazie wojskowej Jotunheim, wpada teraz w ręce wrogów USA. Żeby rozwiązać ten problem, trzeba zniszczyć ten ośrodek badawczy oraz wszelkie dane tam zgromadzone. 

Bochaterowie – tak, przez “ch”

W filmie spotkamy starych ulubieńców, jak i wiele nowych twarzy. Jako opiekun grupy powraca pułkownik Rick Flag, grany przez charyzmatycznego Joela Kinnamana. Flag jest jedyną z głównych postaci, którą można zaklasyfikować jako “normalną”. Pod jego opieką znajdą się Kapitan Boomerang (Jai Courtney), Savant (Michael Rooker), Black Guard (Pete Davidson), Weasel (Sean Gunn), Javelin (Flula Borg), Mongal (Mayling Ng), T.D.K (Nathan Fillion) oraz Harley Quinn (Margot Robbie). Pełnią oni funkcję pierwszej grupy uderzeniowej i jeżeli nie słyszeliście o większości z tych postaci, to się nie martwcie – tak ma być.

Druga grupa składa się z Bloodsporta (Idris Elba), Peacemakera (John Cena), Ratcatcher 2 (Daniela Melchior), Polka-Dot Man (David Dastmalchian) oraz King Sharka (Sylvester Stallone – głos). Właśnie drugi oddział jest tym, z którego perspektywy będziemy poznawać wydarzenia i jego kompozycja jest starannie dobrana. 

Sprawdź też: Call of Duty: Vanguard – recenzja. Totalny chaos w wielu aspektach

Bloodsport i Peacemaker są bardzo podobni do siebie i ich zawzięta konkurencja, który z nich jest lepszy w wysyłaniu przeciwników w zaświaty, jest podstawą ich interakcji. Elba i Cena idealnie się spisują w tych rolach i ich wzajemne docinki świetnie budują tę rywalizację. Co trzeba podkreślić to różnice w ich motywacji: Bloodsport stara się pomóc swojej córce uniknąć kary za popełniony błąd, Peacemaker jest idealistą, który posunął swoje przekonania do fanatyzmu – nie zdradzę nic więcej, to trzeba zobaczyć

Ratcatcher 2 jest emocjonalnym centrum grupy i z mocą kontroli szczurów jest zawsze otoczona “przyjaciółmi”. Jej przeciwieństwem jest King Shark, który przyjaciół nie ma, gdyż ich w większości zjada i jakiekolwiek odczucia, oprócz głodu i złości, są mu obce. W tej roli Stallone sprawdza się równie dobrze, co Diesel w Strażnikach Galaktyki. Postać King Sharka jest moją ulubioną z całego zestawienia – może to źle o mnie świadczyć, jednak taka jest prawda. Ostatnim z głównej ekipy jest Polka-Dot Man i David Dastmalchian wcielając się w niego odwalił kawał dobrej roboty. Jego postać jest jedną z tych prawdziwie szalonych i Dastmalchian oddaje tą niestabilność mistrzowsko. Kolejną prawdziwie szaloną postacią jest Harley Quinn (Margot Robbie). W pierwszej części Legionu Samobójców można było odnieść wrażenie, że nie było jej dane w pełni rozwinąć skrzydeł, to w The Suicide Squad jest porządnie walnięta.

Zmarvelizowany film DCU?

Pierwszym wrażeniem wielu osób wydaje się być porównywanie Legionu Samobójców: The Suicide Squad do produkcji Marvela, gdyż nie jest tak mroczny, jak wcześniejsze filmy DCU. W moim odczuciu jednak nie jest to sprawiedliwe potraktowanie tego tytułu. Druga część Legionu Samobójców jest dobrym filmem, który może samodzielnie stać z podniesionym czołem. James Gunn zrobił to, co umie robić doskonale, używając sprawdzonych narzędzi i formuły.

W Legionie Samobójców nie ma zbyt wielu bohaterów.
Antybohaterom bohaterskie czyny nie przychodzą łatwo. | Źródło: Legion Samobójców

Jest to dzieło dla dorosłej publiczności, przyprawione odpowiednią dawką przemocy i humoru, opowiadające historię antybohaterów. Przypadkiem dokonują czegoś bohaterskiego? Nawet najlepszym zdarzają się wpadki.

Czy polecam obejrzenie najnowszego dzieła Jamesa Gunna? Zdecydowanie tak. Zwłaszcza kiedy możecie w jeden z jesiennych wieczorów wrzucić płytę blu-ray do odtwarzacza i się wyluzować.

Wydanie blu-ray

Legion Samobójców: The Suicide Squad w wydaniu blu-ray ma dla nas jeszcze parę smaczków, poza pełnometrażowym filmem, które można sobie obejrzeć na deser. Dodatkowe sceny, które nie zmieściły się w wersji kinowej oraz rozszerzone wersje niektórych scen dają nam odrobinę lepszy wgląd w charakter postaci. Sceny zza kulisów pokazujące powstanie King Sharka oraz Starro – kaiju i ostatniego bossa filmu. Większość materiałów jest opatrzona komentarzem Jamesa Gunna.

OCENA: 7/10

Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Galapagos za umożliwienie nam obejrzenia filmu.

27
0

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *