MSI Spatium M390 to budżetowa propozycja dla każdego, kto nie chce płacić wysokiej kwoty za dysk SSD. Czy tania wycena sprawia, że dysk nie jest godny polecenia? Owszem, są pewne haczyki, ale nie skreślajmy go przedwcześnie.
Zamiast skupiać się wyłącznie na najwydajniejszych potworach za setki złotych, dziś zdecydowaliśmy się sięgnąć po coś dla zwykłego zjadacza chleba. Dolar za 5 zł maczał w tym palce, ale czy tani dysk może być dobry? MSI udowadnia, że jak najbardziej.
Przyznamy szczerze, że największą ekscytację wywołują w nas najwydajniejsze podzespoły na rynku i innowacyjne twory, których jeszcze nigdy nikt nawet nie widział na oczy. Czasami jednak mamy ochotę odetchnąć i sięgnąć po coś, na co stać przeciętnego Kowalskiego. MSI Spatium M390 jest niewątpliwie dyskiem tanim, ale dziś sprawdzimy, czy oszczędności oznaczają znaczne cięcia w realnej wydajności.
Spatium to seria dysków od MSI, w której skład wchodzą M480, M470, M450 oraz M390 i kolejność nie jest tu przypadkowa, ponieważ ten ostatni, a więc bohater dzisiejszego artykułu jest, a przynajmniej w teorii powinien być zarówno najmniej wydajny, jak i najtańszy. Bazuje na formacie M.2 2280 i standardzie PCIe 3.0 x4 NVMe, a na jego pokładzie znajdziemy całkiem przyzwoite komponenty. Na laminacie widoczny jest kontroler Phison E15T, z którym jeszcze do czynienia nie mieliśmy nigdy oraz 176-warstwowe kości pamięci 3D NAND TLC produkcji Micron. Nie znajdziemy – i tu żadnego zaskoczenia nie ma – pamięci podręcznej DRAM, dlatego bezpośrednim konkurentem dla tego modelu będzie Samsung 980 (bez dopisku Pro).
Cieszy fakt, że w najtańszej wersji Spatium MSI nie zdecydował się na użycie kości QLC i pozostał przy znacznie wydajniejszych i trwalszych TLC. Szkoda jednak, że do testów otrzymaliśmy dysk o pojemności zaledwie 500 GB, a nie 1 TB, gdyż ten właśnie wariant jest na papierze zdecydowanie wolniejszy. Tak czy owak, liczyć można w tym wypadku na 3300/2300 MB/s odpowiednio dla sekwencyjnego odczytu i zapisu (odczyt przy wersji 1 TB wynosi już 3000 MB/s). Losowy odczyt i zapis wynosi dokładnie 300 tys. i 500 tys. IOPS, a pięcioletnia (wow!) gwarancja limitowana jest współczynnikiem TBW na poziomie 200 TB (nie wow). Trzeba przyznać, że na papierze wygląda to naprawdę nieźle – no może bez patrzenia na te kiepskie TBW – i sami byliśmy ciekawi, jak Spatium M390 wypadnie w teście. Szczególnie że jest to jeden z najtańszych dysków tej klasy na rynku – w ogóle.
Sprawdź też: Patriot VPR400 RGB – recenzja dysku
MSI Spatium M390 500 GB – specyfikacja
- Kontroler: Phison E15T
- Format: M.2 2280
- Interfejs: PCIe 3.0, NVMe 1.4
- Pamięć: 3D TLC NAND
- Odczyt i zapis sekwencyjny: do 3300/2300 MB/s
- Losowy odczyt i zapis 4K: do 300 tys./550 tys. IOPS
- Pamięć DRAM: brak
- Wytrzymałość: 200 TB
- Gwarancja: 60 miesięcy.
Przed przystąpieniem do testu musimy porozmawiać jeszcze o pojemności. „Większe” dyski SSD mają to do siebie, że mogą pochwalić się znacznie wyższą wydajnością od tych o mniejszej pojemności i tyczy się to zarówno produktów konkurencyjnych, jak i z tej samej rodziny. To znaczy, MSI Spatium M390 w wersji 1 TB będzie wydajniejszym dyskiem od MSI Spatium M390 w wersji 500 GB i na to należy zwracać uwagę przy okazji analizy wykresów, jakie pojawią się w późniejszej części artykułu. Bohater dzisiejszej recenzji zestawiany jest właśnie w ten sposób, ponieważ lwia część testowanych modeli miała pojemność 1 TB.
Testy syntetyczne
Zacznijmy może standardowo, czyli od testów w popularnych benchmarkach – syntetykach. Te nie mają zazwyczaj żadnego przełożenia na realne możliwości konkretnych dysków, ale dają całkiem dobry obraz tego, czego należy się spodziewać podczas porównania do konkurencyjnych produktów. I tak wyniki Spatium M390 nieco zaskakują, bo są naprawdę dobre, co tylko ujawnia potencjał na przyszłość. Jasne, wszystko może być spowodowane całkiem pojemnym buforem SLC, po którego zapełnieniu większość dysków na rynku błaga o litość i oferuje kiepskie transfery, ale warto pamiętać, że dziś bufor taki potrafi przetrzymać naprawdę dużo. Co ciekawe, w teście CristalDiskMark uzyskaliśmy odczyt sekwencyjny na poziomie przeszło 3000 MB/s pomimo tego, że producent podaje dla tego modelu maksymalnie 2300 MB/s.
Sprawdź też: Hikvision E3000 – recenzja budżetowego dysku SSD na PCIe 3.0
Testy instalacji oprogramowania
Testy, które ukazywały czas instalacji oprogramowania, kiedyś miały ogromne znaczenie, ale dziś różnice między konkretnymi dyskami są tak małe, że realnie niezauważalne. Tak czy owak, dodajemy, ponieważ w niektórych przypadkach może ukazać słabość danego modelu.
Testy kopiowania
Test kopiowania ma za zadanie wskazać różnice między realnymi wartościami przy zapisie małych oraz dużych plików. Najtańsze dyski z reguły nie dają rady właśnie przy tym konkretnym zadaniu. Jak poradził sobie Spatium M390?
Testy wczytywania gier
Gry z reguły nie korzystają z dobrodziejstw ultraszybkich dysków SSD, choć czerpią z samej technologii, a zatem niskiego czasu dostępu do zapisanych plików. Z tego też względu różnice między poszczególnymi modelami są minimalne.
Testy wielozadaniowości
Najtrudniejszym scenariuszem i zarazem najbardziej realistycznym jest wielozadaniowość. W większości przypadków właśnie w taki sposób korzystamy z naszego komputera.
Badanie bufora SLC
Pierwsze oznaki zapełnienia bufora pSLC uwidaczniają się dopiero po zapisaniu 30% dysku. Początkowo prędkość zapisu spada do poziomu nieco powyżej 750 MB/s, by przy 50% zapełnienia spaść do 150 MB/s. Po przekroczeniu 80% zauważyliśmy skokowe wzrosty prędkości do 750 MB/s co może oznaczać próbę regeneracji bufora lub bliżej nieokreślony problem z kontrolerem. Wyłączenie bufora pSLC powoduje, że transfery maleją. Odczyt wówczas wynosi 2983 MB/s, a zapis 763 MB/s. Jest zatem całkiem nieźle.
Temperatura pracy i throttling
MSI Spatium M390 nie posiada dodatkowego (nie licząc naklejki) chłodzenia. Sprawa zatem jest właściwie przesądzona, ponieważ zdecydowana większość dysków o takiej wydajności boryka się z throttlingiem termicznym. Jak jest tutaj? Po 8 minutach ciągłego zapisu temperatura dobija do 69 stopni Celsjusza i po przekroczeniu tej magicznej bariery kontroler zmniejsza prędkość do ok. 50 MB/s, co jest wynikiem bardzo słabym. Na szczęście można to rozwiązać w bardzo prosty sposób, czyli zainstalować dysk pod radiatorem płyty głównej. Wówczas nie zauważysz żadnych problemów z temperaturą.
MSI Spatium M390 – podsumowanie
Pozytywnym zaskoczeniem okazał się kontroler Phison E15T, z którym nie mieliśmy jeszcze do czynienia. Wiedzieliśmy, że Phison to Phison, a więc wysoka półka, ale nie mieliśmy pojęcia, że nawet w tak budżetowym nośniki znajdzie się coś takiego. Brak DRAM jest tu odczuwalny w konkretnych scenariuszach, ale w codziennym użytkowaniu Spatium M390 sprawdza się bez zarzutu. Szybkie transfery i wysoka responsywność jest tutaj na plus.
Sprawdź też: IronKey Vault Privacy 80 – recenzja dysku SSD. Zaszyfruj dane!
Dysk pochwalić może się również szeregiem funkcji Trim, SMART (LDPC ECC), E2E Data Protection czy nawet szyfrowanie AES 256-bit, którego brakuje w wielu innych budżetowych propozycjach. Podczas normalnego użytkowania nie będzie nam doskwierał również throttling termiczny, ale tak czy owak, warto dysk zainstalować pod radiatorem płyty głównej, by w ekstremalnych przypadkach było chłodno i wydajnie. Przyczepić można się też do niebieskiego laminatu – choć na wyrost, bo i tak dysk widoczny nie będzie.
Jak widać, wad nie jest dużo i tak naprawdę wszystkie niweluje świetna cena, ponieważ dysk nabyć możemy (w wersji 500 GB) już w cenie ok. 260 złotych, co oznacza, że poniżej tej kwoty znajdziemy jedynie mniej wydajnego i największego konkurenta dla Spatium M390, czyli Lexara NM620. A zatem, jeśli mamy ograniczony budżet, jak najbardziej warto sięgnąć po Spatium M390.