
Spis treści
Po prawie dziewięciu latach ciszy Winamp wraca z nową wersją. W doskonale znanej formie, ale znacznie ulepszoną stroną techniczną, dostosowaną do obecnych czasów. Czy wśród obecnych odtwarzaczy muzycznych znajdzie się dla niego miejsce?
Czas leci szybko! Kto z nas pomyślałby, że od ostatniej, stabilnej aktualizacji Winampa w tym roku minie 9 lat? Została ona wydana w grudniu 2013 roku i była ostatnią, którą ten jakże ciepło wspominany przez wielu odtwarzacz otrzymał. Po 4 latach prac, pod koniec lipca tego roku, zadebiutowała nowa wersja 5.999. Dziewięć lat to jednak sporo, a najpopularniejsze formy odtwarzania muzyki mocno uległy zmianie. Czy nowy Winamp oferuje coś więcej niż tylko granie na czułej strunie nostalgii użytkowników?
Winamp – zanim program został wskrzeszony
Cofnijmy się w czasie, jednak dalej niż do 2013 roku. Produkt firmy Nullsoft, czyli twórców odtwarzacza, sięga swoją historią aż do 1997 roku. Z racji swojego wieku może być nie do końca dobrze znany dla młodszych użytkowników. Przypominamy więc, że przez wiele lat od swojej premiery był to główny wybór większości osób, słuchających muzyki w formie utworów MP3, które wpierw pochodziły z płyt CD. Następnie, wraz z coraz większym dostępem do internetu, użytkownicy zaczęli je pobierać, przeważnie w nielegalnej formie. Tak właśnie wyglądało słuchanie muzyki w dawnych czasach, gdy nie było takich usług jak Spotify, Tidal, Deezer czy inne. Melomani mieli więc swoje prywatne bazy utworów, które obsługiwane były przez Winampa.
Było to rozwiązanie idealne dla każdego, kto unikał iTunes (rozwiązania i tak mało popularnego w Polsce) lub Windows Media Player, który w tamtych czasach odstraszał swoją topornością. Dodajmy do tego całkiem przemyślany system kafli, które przeznaczone były do obsługi danej funkcji (wizualizer, korektor muzyczny, lista etc.), wysoki stopień personalizacji (skiny, dekoracje), graficzną wizualizację grającej muzyki oraz szeroką gamę obsługiwanych formatów (MP3, FLAC, WAV, WMA i wiele innych) – Winamp w latach swojej świetności rządził niepodzielnie. Wiele osób, które mają obecnie 30 i 40 lat na karku, z pewnością wspomina go z nostalgią.

Sukces odtwarzacza był niezaprzeczalny – na początku 2000 roku Winamp miał 25 milionów oficjalnie zarejestrowanych użytkowników. Rok później? Wartość ta wynosiła ponad 60 milionów. Maszyna ruszyła, dla każdego było jasne, że format MP3 i słuchanie muzyki w tej formie będzie nowym rozdziałem w szeroko pojętej branży audio.
Schyłek świetności Winampa
Nic jednak nie trwa wiecznie, a każdy dominator musi kiedyś odejść. Nie inaczej było z Winampem, którego zasada działania nie do końca była na rękę całej branży muzycznej. Dlaczego? Gdyż ta nie czerpała dla siebie dochodów ze sprzedaży muzyki – większość użytkowników pobierała ją nielegalnie z sieci, a następnie trzymała na swoich prywatnych dyskach. Wpływy były praktycznie zerowe i szybko trzeba było znaleźć wyjście z sytuacji.
Nie będziemy tu wchodzić w szczegóły takie jak podjęcie walki z nielegalnym słuchaniem muzyki przez Apple i początkiem sprzedaży utworów na iTunes. Dość powiedzieć, że te czynniki oraz upowszechnienie się smartfonów i udoskonalenie sieci bezprzewodowej sprawiły, że na rynku pojawił się Spotify, a następnie jego odpowiedniki. Serwisy streamingowe zdominowały rynek, gdyż były prawdziwym ułatwieniem dla użytkownika. Za drobną, comiesięczną opłatę, każdy zarejestrowany do serwisu członek zyskiwał dostęp do milionów utworów, których nie musi przechowywać na swoim dysku i mógł je odtwarzać na różnych urządzeniach.

Słuchanie muzyki przestało więc być domeną komputerów, a nawet więcej: zaczęło coraz bardziej się od nich oddalać. Nie powinno więc dziwić to, że popularność Winampa (oraz innych odtwarzaczy) spadła dramatycznie – nie były już one potrzebne, gdyż serwisy streamingowe posiadały własne, wbudowane playery.
Winamp reaktywacja
Mogłoby się wydawać, że Winamp trafił już do grona archaicznych programów na PC, o których się jedynie wspomina z nostalgią. Potwierdził to ruch ze strony AOL, firmy, która jeszcze w 1999 roku przejęła Nullsoft. W listopadzie 2013 roku zakomunikowano opinii publicznej, że wszelkie prace nad oprogramowaniem zostają zawieszone. Choć sam AOL chciał wtedy niejako zatrzeć wszelkie ślady po kultowym odtwarzaczu (planowano m.in. zamknąć oficjalną stronę i umożliwić pobranie odtwarzacza z głównego źródła), do niczego takiego nie doszło.
Sprawdź też: Wspominki: Winamp – odtwarzacz, którego popularność była ogromna
Wraz z początkiem 2014 roku Winamp został przejęty przez Radionomy, belgijski agregator stacji radiowych. Belgowie obiecali wtedy, że Winamp będzie rozwijany dalej, ogłaszając Winamp 6 z datą premiery planowaną na 2019 roku. Rzecz jasna, nic takiego nie nastąpiło, a fani musieli poczekać jeszcze 3 lata. To właśnie pod koniec lipca 2022 roku zadebiutowała wersja 5.9 RC1 Build 9999, przeznaczona pod najnowszy system Windows 11.
Choć na początku nie brakowało informacji o zmianie formy wizualnej odtwarzacza, nic takiego nie miało miejsca. Pobierając najnowszego Winampa, otrzymujemy niejako bilet do wehikułu czas. Ten cofa nas do początku obecnego wieku., jednak tylko pod względem wizualnym, gdyż największe zmiany zaszły od strony samego kodu.
Twórcy wyjaśnili, że nowy Winamp miał być przede wszystkim dostosowany do nowych rozwiązań. Głównym celem była więc modernizacja kodu programu, co dla niektórych użytkowników może być zmianą niewidzialną podczas pierwszego obcowania. Bardzo ważna była sama migracja z Visual Studio 2008 do Visual Studio 2019, wdrożenie nowych formatów (OGV, H265) oraz udoskonalenie funkcjonalności pod nowe systemy. Oznacza to, że nowy odtwarzacz nie jest kompatybilny ze starymi systemami i wymaga przynajmniej Windowsa 7.
Jak określili to sami twórcy, „fundamenty zostały położone, teraz pora skoncentrować się na dodatkach”, co sugeruje, że projekt od strony funkcjonalności i stabilności został ukończony. Sugeruje to więcej, gdyż możemy się spodziewać kolejnych aktualizacji, które dodadzą nowe funkcje, skiny i inne ułatwiające życie użytkownika rzeczy.
Przy okazji Winamp dalej powiadamia użytkownika, że „it really whips the llama’s ass!”, co stanowiło jego motto niemal od samego początku. Możecie przekonać się o tym sami, pobierając aplikację z jej oficjalnej strony.
Sprawdź też: Streaming – co to jest? Czy platformy streamingowe zastąpią TV i radio?
Skok na nostalgię użytkowników czy jednak coś więcej?
Tego rodzaju powroty zawsze budzą wiele pytań – z jednym, najczęściej się przebijającym: czy to zwykła próba wzbudzenia nostalgii w milionach ludzi, którzy niegdyś używali Winampa? Na ten temat można spojrzeć dwojako, gdyż nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi. W czasach pełnej dominacji serwisów streamingowych i funkcjonalności, jakie oferują, Winamp nie wygra. Pobieranie muzyki P2P lub innych podejrzanych stron nie jest już tak popularne, jak było choćby 15 czy 10 lat temu. Spotify lub Tidal jest dostępny wszędzie, a nie tylko na jednym urządzeniu, a ich ogromne biblioteki są znacznie obszerniejsze niż prywatne zasoby na dyskach.
Kij ma jednak dwa końce – jednym z częstych argumentów, które są zarzucane streamingom muzycznym, jest to, że ich regulamin bywa nader płynny. Oznacza to, że muzyka, która jest dostępna dziś, niekonieczne musi być dostępna jutro. Brakuje tutaj tej pewności, że dostęp do ulubionych utworów będzie zawsze na naszym podorędziu.

Inną kwestią są również małe szanse na znalezienie niszowej muzyki na takich serwisach. Próżno szukać tam artystów lokalnych oraz mniej znanych, streamingi muzyczne stawiają na to, co się aktualnie sprzedaje, czyli najpopularniejszą muzykę. Choć faktem jest, że zasoby są ogromne, często, z racji niskiej siły przebicia, nie znajdziemy tam naszego ulubionego, mniej znanego artysty. To dotyczy również muzyków wielkiego formatu, którzy zdecydowali się na niewydawanie swoich utworów na platformach streamingowych – takich również nie brakuje!
Osobiście raczej nie ważyłbym powtórzenia sukcesu, który Winamp zdobył na początku nowego millenium. Nie oznacza to jednak, że program nie znajdzie swojej niszy odbiorców. Mniej popularni artyści, nagrania lokalnych koncertów, muzyka, która dla większości odbiorców pozostaje nieznana – w tych kwestiach nowa odsłona Winampa może się sprawdzić. A jeżeli będzie dalej rozwijana przez twórców, są szanse, że sukces będzie bardziej niż umiarkowany. Jeżeli przy okazji możemy się poczuć te 20 lat młodziej (w tym również niżej podpisany), to czemu nie dać mu szansy?