
Spis treści
Premiera Far Cry 6 to jedno z większych wydarzeń w kalendarzu gracza A.D. 2021. I choć wielu zarzuci serii Ubisoftu stagnację i słabość, jedno pozostaje pewne – oferuje ona całą masę wciągającej zawartości.
Ubisoft po raz kolejny zabiera nas w jakąś egzotyczną miejscówkę, aby pobawić się w one-man-army i skopać tyłki w dobrej sprawie. Far Cry 6 daje nam jeszcze więcej tego samego, a nam pozostaje jedynie odpowiedzieć sobie na pytanie – czy to może się kiedyś znudzić? Spróbuję znaleźć odpowiedź.
Często przy okazji premier nowych tytułów z długich serii gier można posłyszeć utyskiwania, że “znowu to samo”. Ubisoft zdaje się być tutaj ekspertem od techniki kopiuj-wklej, bo o ile następujące po sobie przygody asasynów wykazują się z reguły pewnym progresem, to kolejne “Far Kraje” zdają się różnić od siebie mniej więcej tak, jak coroczne edycje piłkarskiego cyklu FIFA. Kwestia tylko – czy to naprawdę tak źle?

Far Cry nigdy się nie zmienia?
Trzeba przyznać, że od 2012 roku w Far Cry nie zmienił się bardzo. Kolejne edycje strzelanki oferują przede wszystkim różny setting, bez dramatycznych zawirowań w kwestii gameplayu. Wprawdzie Ubisoft chwali się nowościami wprowadzonymi w Far Cry 6, ale bądźmy szczerzy – nie ma ich specjalnie dużo. To bardziej zapalona w salonie świeczka zapachowa niż powiew świeżości, a już na pewno nie można mówić o wietrze zmian.
Zatem może po prostu wraz z Far Cry 3 Ubisoft znalazł przepis na idealnego shootera? Patrząc na częstotliwość, z jaką wydawane są kolejne bliźniaczo do siebie podobne części serii, można pomyśleć, że tak. W końcu po co zmieniać zwycięski skład?
Najnowsza odsłona kultowej już (i przynoszącej kokosy wydawcy) serii strzelanek zabiera nas na fikcyjną karaibską wyspę Yara. Inspiracja Kubą jest tutaj wyraźnie widoczna na każdym kroku: od specyficznej otoczki i klimatu aż po walkę z wyzyskującym miejscową ludność dyktatorem. W tego ostatniego wciela się znany m.in. z Breaking Bad Giancarlo Esposito – twórcy Far Cry nie pierwszy raz starają się zarysować przed graczami zapadający w pamięć czarny charakter.
Sama rozgrywka do złudzenia przypomina to, co znamy z poprzednich części. Po otwartym świecie gry poruszamy się przy pomocy pojazdów jeżdżących, latających i pływających. Do naszej dyspozycji oddano także konie i… czołgi. Bogaty arsenał to miks uzbrojenia znanego z “głównych” odsłon cyklu oraz samodzielnie zmontowanych, nietypowych narzędzi mordu, które żywcem wyciągnięte zostały ze spin-offu Far Cry: New Dawn.

Po raz kolejny odbijamy posterunki, poszukujemy skarbów, jeździmy, latamy, pływamy, wspinamy się, skaczemy, strzelamy, strzelamy i jeszcze raz strzelamy. Być może to moje zmęczenie materiałem i znudzenie ciągłym skradaniem się, ale częściej niż w poprzednich odsłonach serii zdarzało mi się stawać do otwartych starć z żołnierzami El Presidente. Wymiany ognia czasem wydają się ciągnąć niemalże w nieskończoność, a na wyższych poziomach trudności potrafią nieźle dać w kość.
Są nowości – Far Cry 6 to coś więcej niż klon “trójki”?
Wprowadzona w Far Cry 6 mechanika doboru amunicji zmusza nas do stosowania innych taktyk i narzędzi w starciach z różnymi rodzajami przeciwników. Przyzwoita snajperka i dogodna pozycja strzelecka sprawiają jednak, że mnóstwo starć możemy zakończyć kilkoma celnie wymierzonymi headshotami. Inną nowością są odnawiające się co jakiś czas umiejętności specjalne – potrafią urozmaicić walkę efektownym “bum”, jednak nie niosą ze sobą większych zmian w mechanice rozgrywki.
To samo powiemy zresztą o innych zmianach, jakie Ubisoft wprowadza w Far Cry 6. Postawione w centrum Yary miasto sprawia jedynie, że produkcja jeszcze bardziej przypomina Just Cause, natomiast rozbudowany system ekwipunku przypomina mi trochę analogiczne rozwiązania znane z Cyberpunka 2077. W pewnym momencie w naszym “inventory” znajduje się tyle przedmiotów, że kompletnie przestajemy zwracać uwagę na ich potencjalną przydatność.
Graniu w kolejne części Far Cry często towarzyszy uczucie déjà vu, które w “szóstce” jest wyjątkowo silne. Karaibska Yara pod wieloma względami przypomina nieco wyspę odwiedzaną przez nas w trzeciej odsłonie serii. Nie zmieniło się za to jedno – nadal większość wykonywanych przez nas czynności jest zwyczajnie… przyjemna! Far Cry 6 daje całą masę frajdy i to chyba jest w tej grze najważniejsze.

Technikalia – tutaj czas na zmiany?
Choć graficznie na przełomie prawie dekady seria Far Cry zaliczyła solidny progres pod względem graficznym, ciężko nazwać najnowszą jej odsłonę tytułem w pełni next-genowym. Grając na mocnym kompie z Ryzenem 7 5800X i GeForce RTX 3080 na pokładzie cieszyłem się ładnym i płynnym obrazem – na słabszych maszynach bywa z tym nieco gorzej. Generalnie jednak dość wiekowy silnik graficzny pozwala na swobodną zabawę także na starszych pecetach.
Niestety nie prezentuje się on już szczególnie pięknie. Na tle konkurencji szczególnie ubogo wypadają modele postaci. Pocieszający niech pozostanie fakt, że akcja w Far Cry 6 jest intensywna, trup ściele się gęsto, więc nie dostajemy zbyt dużo czasu na przyglądanie się detalom. Ilość bugów nie przekracza standardów pojawiających się w praktycznie każdej grze z otwartym światem, zatem nie mamy specjalnie wielu powodów do narzekań.

Czekać już na Far Cry 7?
W ostatecznym rozrachunku Far Cry 6 dał mi nieco ponad 30 godzin nieskrępowanej zabawy. Radosna demolka i przaśne żarty trochę gryzą się z fabułą poruszającą tematy wyzysku, niewolnictwa i ludobójstwa, co jednak niespecjalnie przeszkadza podczas bardzo przyjemnej eksploracji Yary. Osoby znające dobrze serię z pewnością poczują w pewnym momencie znudzenie dość utartymi schematami rozgrywki, ale jeśli nie miałeś wcześniej kontaktu z Far Cry – “szóstka” to najlepsza pod każdym względem odsłona serii.
Sprawdź też: FIFA, FIFA nigdy się nie zmienia? A może jednak?
Kopię gry Far Cry 6 na PC otrzymaliśmy do recenzji od firmy Ubisoft. Testowaliśmy na komputerze:
– Procesor: AMD Ryzen 7 5800X,
– Pamięć RAM: Kingston Fury 16 GB DDR4 3600 MHz,
– Karta graficzna: GeForce RTX 3080,
– Dysk: WD_Black SN750 SE NVMe SSD 1 TB.
Masę wciągającej zawartości? To chyba jakiś żart ze strony Ubisoft robiąc 3x albo więcej pod rząd identyczną do poprzednich wersji czyli jakaś wyspa mapa i zabijanie nie wiadomo w jakim celu.. To wszystko nie trzyma się kupy . DOBRE GRY JZ DAWNO UMARŁY ( WARCRAFT, UNREAL TOURNAMENT, FALLOUT, DIABLO 2 LOD BALDURS GATE!!!!
POZDRAWIAM KUMATYCN