Corsair K65 Plus Wireless to najnowsza klawiatura w portfolio tego uznanego producenta. Czym zaskakuje na tle konkurencji? Tego dowiesz się właśnie z tej recenzji! Zapraszam do lektury!
Sprzęt „Korsarza” bardzo rzadko uchodzi za kiepski lub nawet przeciętny, dlatego do recenzji podeszliśmy z takim, a nie innym założeniem. Marka się bowiem cenić, dlatego sprawdziliśmy, jak wypada pod względem jakościowym nowa klawiatura K65 Plus Wireless.
Corasir K65 Plus Wireless – specyfikacja klawiatury
K65 Plus Wireless to klawiatura, która próbuje zdeklasować tak zwane „customy”, czyli sprzęt personalizowany, składany przez samego użytkownika z dostępnych w sieci elementów składowych – tak, są takie. Na papierze wygląda to bowiem bardzo obiecująco. Jak deklaruje producent, znajdziemy w niej autorskie przełączniki MLX (my do testów otrzymaliśmy czerwone), które zostały fabrycznie nasmarowane. W klawiaturze znalazło się również wygłuszenie składające się z dwóch warstw pianki, więc widać, że Corsairowi po prostu zależało.
Sprawdź też: Corsair K70 Core – recenzja klawiatury gamingowej
Nakładki wykonano w technologii PBT przy podwójnej iniekcji Dye-sub PBT, a całość zasilana jest przez wbudowany akumulator o pojemności… aż 4200 mAh, który ma gwarantować działanie klawiatury na jednym ładowaniu do aż 266 godzin. Jak przystało na bezprzewodową klawiaturę hi-endową, oferowana jest z trzema trybami połączenia – Bluetooth, radiowym 2,4 GHz oraz przewodowym. Jest też w pełni kompatybilna z konsolami Xbox i PlayStation. Wisienką na torcie jest obecność funkcji hot swappable.
Nie da się ukryć, że na papierze wygląda to wyśmienicie.
- Łączność: Bezprzewodowa
- Typ: Klawiatura mechaniczna
- Układ: ANSI
- Kolor: Szary/Czarny
- Materiał: Tworzywo sztuczne/stal
- Przewód: USB-C na USB-A w materiałowym oplocie, długość 1.8 m
- Format: 75%
- Częstotliwość próbkowania: 1000 Hz
- Przełączniki: Corsair MLX Red Linear o żywotności 70 mln kliknięć
- Kompatybilność hotswap: Wszystkie przełączniki 3 i 5 pinowe bazujące na konstrukcji Cherry/Kailh (nie dotyczy Outemu i klonów Outemu)
- Podświetlenie: aRGB
- Akumulator: Litowo-jonowy
- Pojemność akumulatora: 4200 mAh
- Maksymalny czas pracy na baterii z wyłączonym podświetleniem: 266 godzin
- Czas ładowania od 0 do 100%: 5-6 godzin
- Kompatybilność: PC, Mac, Xbox One, Xbox Series X|S, PlayStation 4,5
- Masa: 918 gramów
- Wymiary: 320× 136 × 35 mm
- Gwarancja: 24 miesiące
Budowa i jakość wykonania klawiatury
W pudełku, oprócz klawiatury, znajdziemy trochę makulatury, transmiter radiowy 2,4 GHz, przewód zasilający USB-C oraz narzędzie 2w1 do wymiany nakładek i przełączników. Wszystko to, co potrzebne do poprawnego działania klawiatury i personalizacji.
Pierwszy kontakt z klawiaturą jest pozytywny. Tworzywo sztuczne jest lekko matowe, chropowate w dotyku i absolutnie nie sprawia wrażenia tandetnego. Po prostu czuć, że nie jest to typowy, nazwijmy go, „chiński” plastik. Wrażenie potęguje również waga, bo jak na klawiaturę typu 75%, czyli pozbawioną sekcji numerycznej, jest wręcz masywnie – 918 gramów. Po prostu, klawiatura jest porządna.
K65 Plus Wireless prezentuje się fenomenalnie!
Nakładki wykonano z grubej warstwy tworzywa PBT, a legendę naniesiono metodą podwójnej iniekcji dye-sub, dzięki czemu nie powinny się ścierać tak, jak na przykład ABS z naklejkami czy tym bardziej farbą. Trzeba mieć jednak na uwadze, że coś za coś. Nie przepuszczają one światła i podświetlenie pełni tu rolę czysto estetyczną. Nie możemy również narzekać na czcionkę, ta jest czysta i przejrzysta.
Na klawiaturze umieszczono przyciski do wł/wył. podświetlenia, diodę informującą o stanie naładowania baterii, a na przeciwnej stronie fizyczny przełącznik kompatybilności Mac/Windows. Główny przełącznik trybu łączności umieszczono zaś po drugiej stronie. Tam też znajdziemy port USB-C. Na spodzie znajdziemy wyłącznie regulowane stopki antypoślizgowe.
Corsair, jak już zresztą wspomnieliśmy, wyposażył nasz egzemplarz w przełączniki mechaniczne typu czerwonego z możliwością wymiany na inne, kompatybilne w ramach funkcji hot swap. Aby je zdemontować wystarczy sięgnąć po dołączone do opakowania narzędzie. Co do kompatybilności, możemy sięgać po switche 3- i 5-pinowe o układzie Cherry MX. Same autorskie przełączniki Corsaira mają żywotność na poziomie 70 milionów kliknięć.
Nakładki są solidne, a funkcja hot swap pozwala nam na personalizację przełączników
Komfort użytkowania
Przełączniki są na tyle dobre, że warto dać im po prostu szansę, zanim sięgniemy po hot swapa. Lekkie, liniowe switche doskonale sprawdzają się w codziennym użytkowaniu i nie chodzi tu już wyłącznie o gry wideo. Corsair MLX Red pracują bardzo płynnie, cicho i nie czuć w nich ani grama chropowatości czy szorstkości. Punkt aktywacji wynosi w tym wypadku 1,9 mm, całkowity dystans to 4 mm, a siła aktywacji 45 g.
Sprawdź też: Recenzja Corsair K70 Pro Mini Wireless. Jaka jest klawiatura za tysiaka?
W klawiaturze nie zabrakło stabilizatorów. Są one przykręcane bezpośrednio do PCB, a nie na zatrzaski, jak to ma miejsce w wielu gamingowych klawiaturach. Są one dodatkowo smarowane, a w praktyce spisują się nieźle. Nie są to najlepsze stabilizatory, z jakimi przyszło nam obcować, ale jak na klawiaturę do gier, są na wysokim poziomie jakościowym. Dobrze wypada również wygłuszenie. Pianka ewidentnie przyczynia się do eliminacji niepożądanego pogłosu.
Fanom podświetlenia na pewno będzie przeszkadzać brak iluminacji legend, aczkolwiek jest to już czysto subiektywne spojrzenie na tę kwestię. Samo podświetlenie jest bowiem znakomite. Łuna pod klawiszami prezentuje się fenomenalnie, kolory są żywe i oczywiście można nią sterować za pośrednictwem dedykowanego oprogramowania.
Wygłuszenie znajdziemy nie tylko pod spacją
Co do gamingu i komfortu, zdecydowanie polecamy korzystać z trybu radiowego 2,4 GHz, gdyż nie zauważyliśmy w tym wypadku żadnych opóźnień związanych z przesyłem. Bluetooth natomiast wypada już gorzej, ale to typowa przypadłość właśnie tego standardu. Lag nie był wyczuwalny nawet w najbardziej dynamicznych tytułach e-sportowych.
Nieco gorzej wypadła kwestia zasilania. Producent twierdzi, że ogniwo na jednym ładowaniu jest w stanie zapewnić energię na 266 godzin pracy. Nam jednak udało się uzyskać 2-3 dni, kiedy następowało samoistne wyłączenie podświetlenia, a następnie dodatkowy jeden dzień bez iluminacji. Czas ładowania akumulatora to zaś ok. 5-6 godzin.
Oprogramowanie Corsair K65 Plus Wireless
Jak widzisz, klawiatury Corsair są naprawdę warte uwagi. Może skusisz się na jakąś?
Corsair K65 Plus Wireless wspiera połączenie Plug & Play, więc jeśli naprawdę nie chcemy instalować oprogramowania, robić tego nie musimy. Corsair iCUE pozwala jednak na wiele, gdyż to tutaj możemy tworzyć makra, zmieniać opcje związane z połączeniem, przypisywać klawisze czy zmieniać podświetlenie. Sterować można z tego panelu każdym aspektem klawiatury.
Nie trzeba instalować oprogramowania, ale znajdziemy w nim wiele ciekawych opcji konfiguracyjnych. Warto!
Podsumowanie – czy warto kupić Corsair K65 Plus Wireless?
Ciężko jest się do czegoś doczepić w przypadku nowego Korsarza. Brakuje może kanalika do poprowadzenia przewodów, czas pracy na jednym ładowaniu mógłby być dłuższy, a niestandardowy, dolny układ przycisków wymaga przyzwyczajenia, ale to by było w sumie na tyle. Corsair wycenił sprzęt na 160 euro, czyli jakieś 700 zł i to całkiem sensowna kwota, jak na sprzęt o takiej jakości.
Sprawdź też: TKL, 60% czy pełny wymiar – jaka klawiatura jest najlepsza dla Ciebie
Do gustu przypadł nam atrakcyjny design i zjawiskowe podświetlenie. Do zalet zaliczamy też bardzo dobrą jakość wykonania, ergonomię, wyposażenie, fabryczne smarowanie i wygłuszenie, przełączniki oraz funkcje związane z personalizacją. Jeśli szukacie klawiatury z górnej półki, ale nie chcecie bawić się w ręczne składanie swojego wymarzonego urządzenia, jak najbardziej warto dać szansę bohaterce dzisiejszego testu. Polecamy!
Źródło zdjęcia głównego: materiały prasowe